Trudno oczekiwać szczerości od rosyjskich propagandzistów, ale w natłoku danych mogła pojawić się cenna wskazówka.
Wszystko za sprawą znanego portalu kp.ru, który udostępnił artykuł mówiący o działaniach wojska. Jak z niego wynikało, MON Rosji przekazało informacje o śmierci niemal 10 tysięcy swoich żołnierzy. Co ciekawe, materiał został zaktualizowany po kilku godzinach i znikły z niego kluczowe dane. Na szczęście trafił do archiwum w pierwotnej wersji.
„Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej odpiera informację Sztabu Generalnego Ukrainy o rzekomych dużych stratach Sił Zbrojnych FR na Ukrainie. Według Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej podczas operacji specjalnej na Ukrainie Siły Zbrojne Rosji straciły 9861 osób, 16153 zostało rannych.” – tak brzmiał jeden z akapitów oryginalnego tekstu.
To oznacza tylko jedno
Utrata niemal 10 tysięcy żołnierzy mogłaby wstrząsnąć rosyjskim narodem, dlatego najbliższe otoczenie 70-letniego dyktatora na pewno nie chce, by takie wieści były przekazywane opinii publicznej. Jesteśmy ciekawi, czy osoba odpowiedzialna za ten „wyciek” zrobiła to z premedytacją. Można podejrzewać, że ujawnienie takich danych nie spotka się z aprobatą Putina.
Jako że rosyjskie służby słyną z manipulacji, w tych danych można doszukiwać się niedoszacowania. Każda ze stron uprawia propagandę korzystną dla siebie, dlatego liczba rosyjskich żołnierzy, którzy polegli może być nawet dwukrotnie większa.
To też oznacza, że dane podawane przez Ukraińców są bliskie prawdy. Wojna zbiera coraz większe żniwa i powinna zostać zakończona – dla dobra Europy i Azji. Chore ambicje 70-letniego zbrodniarza wojennego doprowadziły do tysięcy ludzkich tragedii – zarówno wśród Rosjan, jak i obywateli Ukrainy. Konsekwencje rosyjskiej inwazji będą dotkliwe przez wiele lat.