Mitsubishi Outlander 2.0 CVT 4WD Instyle Navi – Lifting ma sens

Lifting to przeważnie kilka nowych listew i dodatkowe opcje wyposażenia. Mitsubishi poszło jednak o jeden krok dalej i zmodyfikowało Outlandera w taki sposób, że możemy mówić o znacznie świeższym samochodzie, który podtrzyma dobre wyniki sprzedaży jeszcze przez co najmniej kilka lat. Zapraszam na test egzemplarza z 2-litrowym benzyniakiem i przekładnią CVT.

Karoseria
Z zewnątrz zmieniło się naprawdę wiele. Owszem, sylwetka pozostała taka sama, ale każdy już na pierwszy rzut oka znajdzie kilka nowych elementów karoserii. Po pierwsze, mamy nowe oświetlenie. Zarówno lampy tylne, jak i reflektory wyglądają teraz zadziorniej i nowocześniej. Po drugie, styliści postanowili przeprojektować zderzaki i grill. Po trzecie, nie obyło się bez nowych osłon nadwozia. I te zmiany sprawiły, że Outlander zmężniał. No i w białym mu bardziej do twarzy.

Wnętrze
W środku jest mniej rewolucyjnie, ale także można znaleźć parę nowości. Konsolę centralną zdobi teraz większy, bardziej ergonomiczny i szybciej pracujący ekran dotykowy. Tuż pod nim znalazło się miejsce na panel automatycznej klimatyzacji. Obsługa obu elementów nie budzi zastrzeżeń. Kierownica ma natomiast ładniejsze wykończenie, a zegary – bardziej czytelne tarcze z białymi wskazówkami. Jeśli chodzi o jakość materiałów to są one nieco przyjemniejsze i co najważniejsze – lepiej spasowane.

Fotele mają duży zakres regulacji, ale bez warunku na ich ustawienie zawsze siedzi się wysoko. Jak to w SUV-ie. Ich wielkość zasługuje na pochwałę, podobnie jak odpowiednia miękkość siedziska. Przydałoby się może nieco lepsze podparcie boczne, ale pamiętajmy, że to duże auto, a nie hot hatch do połykania zakrętów. Drugi rząd siedzeń to także spory plus kabiny Outlandera. Kanapa ma słuszne wymiary, dlatego trzy osoby zmieszczą się na niej bez żadnych uszczerbków na zdrowiu. Przestrzeni nie brakuje ani na głowy, ani na nogi. Warto dodać, że można regulować kąt pochylenia oparcia, co wyraźnie wpływa na komfort podróżowania. Co ciekawe, do dyspozycji podróżnych jest też trzeci rząd, aczkolwiek tam zmieszczą się jedynie niższe osoby, którym i tak nie będzie wyjątkowo wygodnie, ze względu na niewiele miejsca na nogi. Lepiej jednak mieć dodatkowe siedziska, niż jeździć na dwa razy…

Bagażnik też nie daje powodów do wstydu. Nawet w 7-miejscowej konfiguracji zmieszczą się do niego dwie torby o rozsądnych rozmiarach. Gdy schowamy trzeci rząd w podłogę, do dyspozycji podróżnych jest około 550 litrów. Po złożeniu 2 rzędu przestrzeń załadunkowa wzrasta do 1700 litrów. I są to naprawdę godne rezultaty. Należy przy tym zaznaczyć, że otwór jest na tyle duży, że przewiezienie takich przedmiotów jak lodówka nie stanowi żadnego problemu.

Technologia
Jak już wspomniałem, pod maską testowanego Outlandera znajdziemy 2-litrową jednostkę benzynową, która rozwija 150 KM (przy 6000 obr./min.) i 195 Nm (przy 4200 obr./min.). Moc rozkładana jest pomiędzy obie osie. Jeśli ktoś chce mieć benzyniaka z napędem 4WD musi zaakceptować bezstopniową przekładnię CVT, która jest jedyną opcją w takiej konfiguracji. Japończycy stworzyli jednak wirtualne przełożenia, które nieco „maskują” popularną charakterystykę tego typu konstrukcji. Nie da się jednak ukryć, że dynamika należy do średnich. Sprint do pierwszej setki zajmuje 12 sekund, a prędkość maksymalna wynosi 190 km/h. A jak Mitsubishi wypada w przypadku zużycia paliwa? W cyklu mieszanym (dystans 900 km) średnie spalanie wyniosło 10 litrów. Nie jest to mało, ale nie byłem specjalnie ekonomiczny. Poza tym cztery łapy, które muszą rozruszać niemal 1,5 tony potrzebują nieco więcej energii niż „ośka”.

Wrażenia z jazdy
Poprzedni Outlander był neutralny podczas prowadzenia. Nie wywoływał żadnych emocji, zachęcał do spokojnej jazdy. Japoński SUV po liftingu ma jednak znacznie więcej charakteru, co jest zasługą poprawionego układu kierowniczego i lepiej skonfigurowanego zawieszenia (z przodu kolumny MacPhersona, z tyłu układ wielowahaczowy). Auto zręczniej pokonuje zakręty, nie przechylając się przesadnie na boki. Warto dodać, że do wnętrza dociera też mniej drgań i hałasu z zewnątrz, co jest zasługą lepszego wyciszenia i wyższej kultury pracy zespołu napędowego. Niestety, CVT to CVT i wirtualne przełożenia nie ukryją wszystkiego… O ile przy spokojnej jeździe nie ma mowy o specjalnych wadach, o tyle mocniejsze wciskanie pedału gazu sprawia, że skrzynia, delikatnie pisząc, nie lubi dyskrecji i dosadnie informuje o swojej pracy. Do tego trzeba po prostu przywyknąć.

Spokojna jazda Outlanderem to jednak przyjemne zajęcie. Auto naprawdę dobrze tłumi wszelkiego rodzaju nierówności, nawet te poprzeczne. Szybko reaguje na polecenia kierowcy, a owe reakcje są w pełni przewidywalne. Co ważne, duże gabaryty (4695 mm długości, 1810 szerokości i 1673 wysokości) nie wpływają negatywnie na jazdę w mieście, bo widoczność jest naprawdę dobra. Poza tym można liczyć na pomoc kamery i całego sztabu czujników.

Czy japoński SUV nadaje się do jazdy w terenie? Jak to z takimi konstrukcjami bywa, można nimi zjechać z asfaltu, ale nie są to off-roadowi zawodnicy. Mitsubishi ma jednak charakter i nie boi się wyzwań. Za pomocą jednego przycisku umieszczonego na tunelu środkowym możemy wybrać rodzaj napędu. Ustawienie 4WD jest na tyle wydajne, że las, błoto czy sypki żwir nie stanowią specjalnych problemów. Pracujące obie osie przydadzą jednak przede wszystkim na śliskiej nawierzchni, kiedy zapewnią kierowcy większe pokłady bezpieczeństwa.

Okiem przedsiębiorcy
Mitsubishi nie należy do samochodów najtańszych, ale cieszy się sporą popularnością wśród klientów indywidualnych. Teraz ambasadorami marki zostali Anna Cieślak i Maciej Stuhr, co dodatkowo powinno przełożyć się na dobrą sprzedaż tego modelu, a także ASX-a. Podstawowy Outlander kosztuje 95 990 zł, jednakże można liczyć na rabat w wysokości kilku tysięcy.

Egzemplarz testowy ze znacznie wyższej półki to wydatek 139 990 zł bez dodatków. Są jednak one zbędne, bo wersja Instyle Navi ma wszystko, czego można oczekiwać. Taka kwota sprawia, że trzeba zastanowić się nad leasingiem lub kredytem. Obie opcje są w ofercie Mitsubishi, ale dostosowywane są indywidualnie, dlatego o szczegóły należy pytać we własnym zakresie.

Podsumowanie
Mitsubishi Outlander po liftingu to auto znacznie lepsze pod niemal każdym względem. Udowadnia, że kuracja odmładzająca ma sens, gdy przeprowadza się ją w odpowiedni sposób. Japoński SUV atrakcyjniej wygląda, lepiej jeździ i ma więcej do zaoferowania pod względem wyposażenia. Prezentowana wersja to ukłon w stronę kierowców, którzy preferują spokojną jazdę. Pozostali klienci powinni zastanowić się nad wyborem wariantu z 2,2-litrowym dieslem.

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński