Producenci samochodowi łączą siły, by przyspieszyć rozwój i ograniczyć koszty. To naturalne w tej branży, choć aktualnie można dostrzec wzrost tworzenia takich sojuszy. Jaki jest tego powód?
Oprócz renomowanej konkurencji, pojawia się coraz więcej chińskich firm, które do tej pory nic nie znaczyły na rynku motoryzacyjnym albo… w ogóle ich nie było. Nic więc dziwnego, że Mitsubishi szuka partnerstwa z innymi.
I nie trzeba było nawet wyjeżdżać z kraju, by dogadać się z odpowiednimi przedsiębiorstwami. Wybór padł na Nissana i Hondę, czyli rodzime, znane i lubiane marki z Japonii. Warto podkreślić, że Mitsubishi wraz z Nissanem tworzy już alians, w którym dowodzi Renault.
Nowa struktura nie będzie podkopywać dobrze osadzonego fundamentu. Stanowi jednak jego uzupełnienie, co powinno pozwolić Japończykom na dostęp do istotnych technologii i rozwój kolejnych rozwiązań umożliwiających zachowanie konkurencyjności.
Mitsubishi wzbogaca japoński sojusz
To nie będzie jednak twór, którego celem jest dzielenie się aktualnymi konstrukcjami lub systemami. Marki mają wspólnie stworzyć odpowiedni dział inżynierski zajmujący się tworzeniem istotnych nowości. O co dokładnie chodzi?
Kluczem jest tu sztuczna inteligencja, która pojawia się w coraz większej liczbie nowoczesnych samochodów. Można ją spotkać już w systemach multimedialnych, które potrafią „rozmawiać” z kierowcami. Dokładnie na tej samej zasadzie może komunikować się smartfon.

Badania i twórczość w zakresie AI nie są jedynymi wspólnymi celami tych producentów. Kolejnym ważnym elementem współpracy ma być wspólne projektowanie samochodów elektrycznych. To jeszcze większe wyzwanie, ale w tych czasach niezbędne, by szybko i skutecznie dostosować się do wymuszonych trendów na różnych rynkach.
Czy to początek wielkiego, japońskiego sojuszu? Nie wiadomo, ale pierwotnie Nissan z Hondą wyraźnie zaprzeczyły jakimkolwiek ruchom, które miałyby sprowokować połączenie kapitałowe tych popularnych marek.
Po ogłoszeniu współpracy Mitsubishi z wyżej wymienionymi producentami, akcje marki wzrosły o 6,3 procent. Pozostałe dwie zyskały po niemal 3 procent, co oznacza, że było to dobre posunięcie z perspektywy giełdowej.


