Wojna na konie mechaniczne trwa w najlepsze. Producenci stale podnoszą poprzeczkę w tej dziedzinie, ale czy na pewno o to chodzi?
Samochody stają się coraz bardziej zaawansowane technologicznie i oferują niedostępny niegdyś potencjał silnikowy. Wiele z nich skrywa układy hybrydowe. To wszystko wpływa na masę własną. Wzrost mocy może utrzymać, a nawet polepszyć osiągi, jednakże w przypadku właściwości jezdnych nie ma już tak wyraźnego postępu.
I tu dochodzimy do wątku hot hatchy w dawnym stylu. Były lekkie, dlatego wzorcowo pokonywały zakręty i nie dawały się wyprowadzić z równowagi podczas gwałtownych zmian toru jazdy. Dziś nie jest już to takie oczywiste nawet dla drogich, sportowych aut.
Volkswagen Up! GTI, choć wciąż jest sprzedawany, reprezentuje starą szkołę w dziedzinie projektowania charakternych hatchbacków. Pod jego maską znajduje się zaledwie 1-litrowa jednostka TSI generująca 115 KM. Niby niewiele, ale przy masie własnej sięgającej tony nie trzeba więcej. Sprint do setki trwa niecałe 9 sekund. Najważniejsza jest jednak zwinność – tej nie powstydziłyby się znacznie bardziej zaawansowane modele. To zasługa nie tylko niskiej wagi, ale też usztywnionego zawieszenia.
Wizyta u Vilnera
Znany tuner bierze zwykle na warsztat mocne samochody, ale tym razem poświęcił czas niemieckiemu przedstawicielowi segmentu A w topowej wersji. Zmiany nie są rewolucyjne, ale widoczne. Najważniejsza jest okleina, która ma w sobie spore pokłady czerni, czerwieni i szarości. Felgi pozostały takie same, ale wzbogacono je kontrastującymi wstawkami ozdobnymi. Całość wygląda naprawdę efektownie, jak na tak skromne modyfikacje.