Rewolucja przemysłu motoryzacyjnego skłania producentów do „pełnej elektryfikacji” ofert. Francuzi jednak nie postąpili pochopnie, dlatego ich kolejny model będzie oferowany nie tylko w wersji na prąd, ale też z bardziej konwencjonalnymi układami. W tych niepewnych czasach to bardzo rozsądna decyzja.
Oto miejski SUV Citroena, którego zadaniem jest zdobycie konkretnego kawałka tortu w segmencie B. Tak, to pojazd miejski, ale „szczudłach”. To też oznacza, że koncepcja zwykłego hatchbacka została porzucona. Czy to źle?
Jeżeli jest popyt, to trzeba tworzyć podaż. Taka decyzja nie wpłynie negatywnie na wizerunek, a może odbić się pozytywnie na wynikach sprzedaży. Nic więc dziwnego, że zdecydowano się na zmianę nadwoziową.

Gabaryty tego samochodu są zaskakująco skromne, jednakże wysokość sięgająca 1577 milimetrów skutecznie to ukrywa. Citoren e-C3 2024 ma 4015 milimetrów długości i 1813 milimetrów szerokości. To oznacza, że jest dłuższy o 30 centymetrów od Toyoty Aygo X oraz krótszy o 16 centymetrów od modelu C3 Aircross, który wkrótce doczeka się znacznie większego następcy (i to siedmiomiejscowego). Nie dojdzie więc do wewnętrznego podbierania klientów.
Nie jest tajemnicą, że klienci szukający szczęścia w takich segmentach bardzo często kierują się oczami. Krótko mówiąc, design samochodu ma dla nich duże znaczenie. Projektanci francuskiej marki zrobili sporo, by ich nowy produkt wyglądał lepiej, niż pudełko na kołach. I wyszło całkiem nieźle.

Pas przedni jest wyraźnie ścięty, co nadaje sylwetce masywności. Reflektory mają nowy kształt, który nawiązuje do ostatnio zaprezentowanych konceptów. Do tego dochodzą liczne przetłoczenia, zaktualizowane logo i obły zderzak.
Z tyłu też jest przyzwoicie. Kwadratowe lampy mają ciemne klosze. Nie są małe, ale nie zachodzą na klapę bagażnika. Tę drugą zdobią czarne listwy, duży znaczek i oznaczenie modelu. Uwagę zwracają także plastikowe osłony, które chronią dolne strefy karoserii.
Miejski SUV z niezłym wnętrzem
Spodziewałem się surowego, budżetowego wnętrza, a tu psikus! Owszem, są tu twarde plastiki, ale nie brakuje też tapicerowanych powierzchni – nawet na kokpicie. Poza tym, większość tworzyw ma przyjemną fakturę, dlatego nie ma poczucia „taniości”. No i fajnie.
Projekt wspomnianego kokpitu też może się podobać. Motyw wielopoziomowy to coś, czego dawno nie widzieliśmy we współczesnym samochodzie. Pozwolił na zastosowanie dużej półki, na której można zmieścić naprawdę spore przedmioty. Praktyczność jest mocną stroną tego samochodu, o czym świadczą także pozostałe schowki, kieszenie i uchwyty.

Ergonomia? Bez zastrzeżeń. Cyfrowe wskaźniki wylądowały głęboko na podszybiu. Nie imponują swym motywem, ale są czytelne. Dużo bliżej kierowcy jest oczywiście kierownica – co ważne, z fizycznymi przyciskami.
Centralne miejsce zajmuje ekran dotykowy uzupełniony dotykowymi przyciskami funkcyjnymi. Nie jest to najszybszy instrument w klasie, ale na tyle sprawny, by nie marudzić. Pod nim znalazł się jeszcze niezależny panel klimatyzacji, który zawsze stanowi lepsze rozwiązanie, niż ten zintegrowany z wyświetlaczem.

Miejsca jest tu naprawdę sporo. W drugim rzędzie bez problemu zmieszczą się pasażerowie o wzroście 180 centymetrów. To jednak przednie fotele robią największe wrażenie. Wyglądają, jakby pochodziły z wyraźnie droższego samochodu. Do tego, zapewniają komfort i niezłe podparcie.
Bagażnik? Istnieje. Ma 310 litrów pojemności, co jeszcze wyraźniej przypisuje ten model do klasy miejskiej. Dużym plusem jest spory otwór załadunkowy i wysoko otwierająca się klapa. Zakupy lub wakacyjne walizki dwóch osób na pewno się zmieszczą.
Elektryk i benzyniak
Dopisek „e” przed nazwą modelu jasno sugeruje, że mamy do czynienia z samochodem elektrycznym. Niemniej jednak do gamy trafi także wersja spalinowa, najpewniej w układzie miękkiej hybrydy. Zacznijmy jednak od wariantu zero-emisyjnego.
Citroen e-C3 bazuje na platformie SCP (Smart Car Platform). Za jego rozpędzanie odpowiada silnik elektryczny o mocy 113 koni mechanicznych. Bateria litowo-żelazowo-fosforanowa ma 44 kWh. Niby niewiele, ale auto jest stosunkowo lekkie.

Efekty są takie, że miejski SUV przyspiesza do setki w 11 sekundy, rozpędza się do 135 km/h i pokonuje do 320 kilometrów (normy WLTP). Ładowanie prądem stałym (maksymalnie 83 kW) od 20 do 80 procent może trwać 26 minut.
Nowy SUV Citroena będzie oferowany również w układzie miękkiej hybrydy. Zostanie on oparty na doładowanym silniku o pojemności 1,2 litra. Nie można wykluczyć także obecności nowego, dwusprzęgłowego automatu o sześciu przełożeniach. Na potwierdzenie tej informacji trzeba jednak jeszcze trochę poczekać. Podejrzewamy, że wersja spalinowa trafi na rynek w drugiej połowie 2024 roku.
Ile kosztuje miejski SUV Citroena?
Francuska marka zaskoczyła cennikiem. Citroen E-C3 w przedsprzedaży startuje od 110 650 złotych. Oferta dotyczy wspomnianego układu napędowego na prąd. Bazowy egzemplarz w wersji „You” w tej cenie oferuje wielofunkcyjną kierownicę, cyfrowe wskaźniki, integrację ze smartfonem (zamiast ekranu multimedialnego), klimatyzację manualną, elektryczne szyby przednie i lusterka, tempomat, sześć poduszek powietrznych, aktywny hamulec bezpieczeństwa, system ostrzegania o opuszczeniu pasa ruchu, reflektory LED, tylne czujniki parkowania.
>Citroen Berlingo 2024 (lifting). Aktualizacja nie tylko stylistyczna
Miejski SUV oferuje w standardzie również zawieszenie Citroen Adanced Comfort, które ma skutecznie tłumić nierówności. Korzysta ze specjalnie zaprojektowanych odbojników eliminujących drgania, co pozytywnie wpływa na odczucia w kabinie.

Wariant „Max” jest lepiej wyposażony, a jego ceny zaczynają się od 132 100 złotych. Ma ten sam zestaw napędowy, ale oddaje do dyspozycji użytkownika dodatkowo: lepsze fotele, automatyczną klimatyzację, elektryczne szyby z tyły, przyciemniane lusterko wsteczne i 10-calowy ekran dotykowy z funkcją Mirror Screen (Apple CarPlay i Android Auto).
To nie wszystko. Max oferuje jeszcze: system rozpoznawania znaków, monitorowanie koncentracji kierowcy, automatyczne światła, tylne lampy LED, 17-calowe felgi aluminiowe, lepszą tapicerkę w kolorze szarym, dwukolorowy dach, relingi dachowe, przyciemniane szyby i skórzany wieniec kierownicy.

Citroen ma w planach uzupełnienie „elektrycznej oferty” odmianą z mniejszą baterią. Podejrzewamy, że może ona kosztować około 100 tysięcy złotych, co znacząco przybliża polskiego kierowcę do nabycia auta na prąd.
Takie kwoty budzą także nadzieję w kontekście miękkich hybryd, które powinny być jeszcze tańsze. Jeżeli spalinowy Citroen C3 2024 z niezłym wyposażeniem będzie kosztował około 75 tysięcy złotych, to szykuje się naprawdę hit sprzedaży.