Repliki są namiastką cennych samochodów. Pod bardzo podobnie wyglądającą karoserią kryją zazwyczaj rozwiązania, którym daleko do oryginałów.
Niektórzy jednak mylą repliki z przeróbkami, które mają do czegoś nawiązywać. Realizacja takich pomysłów zazwyczaj „układa się w głowie” i… nie wróży nic dobrego. Często są to karykatury wartościowych aut, które nie powinny nigdy wyjeżdżać na drogi – żeby nikogo nie wystraszyć.
Nawet nie stał obok GT-R’a
Ten projekt (wiem, mocne słowo) miał przypominać japoński supersamochód. Efekt jest jednak taki, że nie jest nawet jego namiastką. Proporcje są złe, detale są złe, wszystko jest złe. Bardziej przypomina karykaturę, niż prawdziwego Nissana GT-R.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, co było bazą dla tych kuriozalnych przeróbek. Niewątpliwie nic drogiego i duże prawdopodobieństwo, że pochodziło z Azji, gdzie wykonano tę fotografię. Miejmy nadzieję, że ludzie będą coraz rzadziej psuć w ten sposób swoje samochody.