Jeden z największych SUV-ów niemieckiej marki doczekał się kuracji odmładzającej. Wszystkie karty zostaną odkryte już 31 stycznia, czyli jutro. Czego możemy się spodziewać po odświeżonym modelu?
Mercedes-Benz GLE 2024 będzie miał „przypudrowany” nos i nowe detale. Jeżeli chodzi o zakres modernizacji, to należy spodziewać się podobnych zmian, jak w Klasie E. Nie ma więc mowy o rewolucji. Należy w tym miejscu podkreślić, że lifting obejmie zarówno konwencjonalną wersję nadwoziową, jak i coupe.
Producent ze Stuttgartu pokazał zapowiedź zdjęciową przedstawiającą tył i przód pojazdów w wyraźnym zaciemnieniu. Dzięki tej fotografii możemy dostrzec kilka drobnych modyfikacji, które będą lepiej widoczne na oficjalnych grafikach.
Z przodu pojawią się nowe reflektory z innym motywem oświetlenia do jazdy dziennej. Grill będzie dostępny w nowej fakturze. Do tego dochodzi przeprojektowany zderzak. A co z tylną częścią karoserii? Pojawią się tu nowe wypełnienia lamp, które charakteryzują się poziomymi liniami świetlnymi. Światła cofania zostały przeniesione z dolnej krawędzi na środek.
Podejrzewamy, że Mercedes-Benz GLE 2024 zyska także nowe wzory felg i powiększoną paletę lakierów karoserii. Nie można wykluczyć również dodatkowych pakietów umożliwiających szerszą personalizację własnego egzemplarza.
Oferta jednostek napędowych pozostaje owiana tajemnicą. Teoretycznie, niewiele musi się zmienić. Niektórzy jednak spekulują, że w gamie pojawi się dwulitrowy, doładowany silnik benzynowy, który generuje 255 koni mechanicznych. Trudno wykluczyć także trzylitrowy, sześciocylindrowy motor o mocy 362 koni mechanicznych.
Na szczycie powinna znaleźć się najmocniejsza wersja. Mercedes-AMG GLE 63 S może posiadać dotychczasowe, czterolitrowe V8 Biturbo, które będzie generowało około 600 koni mechanicznych. Taka moc robi wrażenie nawet w dwutonowym kolosie. Więcej informacji na temat tego samochodu podamy już jutro.