Żaden Artur go jeszcze nie kupił. Niewykluczone jednak, że po debiucie do tego dojdzie.
Brytyjska marka podgrzewa atmosferę wokół debiutu swojego nowego supersamochodu. Model otrzyma nazwę Artura, co w przypadku polskiego języka brzmi, jakby ktoś z licznego grona obywateli o tym imieniu.
Nie to jest jednak najważniejsze. Stylistyka samochodu nie została ujawniona. Do sieci trafił jedynie teaser. Zdradza on jednak świetne proporcje i skrzydlate drzwi, które są charakterystycznym elementem McLarenów. Uwagę zwracają także wąskie lampy i takie też reflektory. Projektanci postawili więc na „oświetleniowy minimalizm”.
Możemy spodziewać się także muskularnych błotników, dyfuzora, wąskich przeszkleń, wstawek aerodynamicznych, felg o unikatowym wzorze oraz automatycznie wysuwanego spojlera. Na pewno będzie ciekawie.
Wnętrze z pewnością pozwoli na jazdę dwóm osobom – oczywiście w kubełkowych fotelach. Większość funkcji skupi na sobie ekran wskaźników. Być może będzie to jedyny element cyfrowy, choć duże prawdopodobieństwo, że pojawi się też wyświetlacz multimedialny.
Dane techniczne nie zostały jeszcze ujawnione. Wiadomo jedynie, że McLaren Artura będzie skrywał układ hybrydowy. Podejrzewamy, że zaoferuje około 1000 koni mechanicznych oraz genialną trakcję, typową dla aut brytyjskiej firmy. Oficjalny debiut ma nastąpić 16 lutego. Czekamy.