Rezygnacja z silników spalinowych na tym etapie to ogromne ryzyko, które może skończyć się wręcz fatalnie – nawet dla zamożnych, dobrze prosperujących producentów.
Japończycy są znacznie bardziej pragmatyczni, niż Europejczycy, dlatego eliminują takie zagrożenia. Opierają strategię na popycie rynkowym, który nie ma za wiele wspólnego z politycznymi naciskami. Zamiast forsować ideologię, chronią swoją gospodarkę. I to jedyna słuszna koncepcja w tych czasach. Producent z Hiroszimy zdaje sobie z tego sprawę, dlatego Mazda CX-5 2027 będzie oferowała odpowiednie opcje napędowe.
Jeszcze w zeszłym roku nie było jasne, czy kompaktowy SUV japońskiej marki utrzyma się na rynku. Kilka miesięcy temu potwierdzono, że doczeka się nowej generacji. Teraz już wiemy, jakie są plany, które ją obejmują.
Mazda CX-5 2027 – kontynuacja
Zaoferowanie wersji elektrycznej wydaje się koniecznością, jeśli samochód ma pojawić się także na europejskim rynku. Niemniej jednak pojawi się także alternatywa. Jaka? Będzie to hybryda oparta na nowej jednostce Skyactiv-Z.
Zacznijmy od stylistyki, która ma być aktualizacją aktualnie stosowanego nurtu designu. Auto ma być bardziej szlachetne, a przy tym opływowe. Wąskie elementy oświetlenia pozostaną, podobnie jak chromowane wstawki.
Jeżeli chodzi o wnętrze, to spodziewamy się „ekranizacji”. Mamy jednak nadzieję, że projektanci zachowają odpowiednią liczbę fizycznych przycisków. Nowoczesność często zaburza ergonomię, a tego lepiej unikać.
Nie tylko elektryk
A teraz wróćmy do hybrydy. Nie będzie to układ znany z Toyoty czy Suzuki, które są w tej samej grupie udziałowej. Inżynierowie z Hiroszimy opracują własny napęd, który ma zapewniać wysoki poziom wydajności.
Ze wstępnych informacji wynika, że na rynki wyjedzie hybryda plug-in. Taki wariant pozwala na uzupełnianie energii zewnętrznymi źródłami prądu. Na tym etapie trudno mówić o zasięgu, ale biorąc pod uwagę debiut za dwa lata można przypuszczać, że będzie to ponad 100 kilometrów na samym prądzie.
Silnik Skyactiv-Z ma być następcą serii „G” oraz „X”. Podobnie jak aktualnie oferowane konstrukcje, będzie bazował na czterech cylindrach, ale wykorzysta nową metodę spalania „lambda one”, która ma uzyskiwać wysoką sprawność cieplną z ubogiej mieszanki – i to w szerokim zakresie obrotowym.
Celem Japończyków jest także uproszczenie jednostek napędowych – po to, by były mniej skomplikowane, trwalsze i łatwiejsze w serwisowaniu. Brzmi rozsądnie. Pozostaje wierzyć, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.