Po wypowiedzi szefa koncernu, która była raczej nieprzemyślana, pojawiło się mnóstwo dywagacji na temat przyszłości kilku producentów znajdujących się pod skrzydłami Stellantis. I nie ma w tym nic dziwnego.
Carlos Tavares z dużą dawką pewności powiedział zagranicznym redakcjom, że rozważany jest los marek, które nie są rentowne. To oczywiście wywołało falę uzasadnionych spekulacji, ponieważ nietrudno wskazać potencjalne „ofiary”. Jedną z nich miało być Maserati.
Od razu w sieci pojawiły się przypuszczenia, że włodarzowi chodziło o DS-a, Alfę Romeo, Lancię i Maserati. To o tyle dyskusyjne, że wspomniane firmy praktycznie nie dostały szansy na rozwój albo opracowane strategie były z góry wątpliwe.
>Nowa wersja Maserati MC20 czeka na debiut. Producent podgrzewa atmosferę
Dla przykładu, DS zamiast rozwijać ofertę SUV-ów i crossoverów, ma jedynie tylko dwie takie propozycje, a oprócz nich – biżuteryjny kompakt i limuzynę, która nie chce się sprzedawać. Z kolei Lancia po kilkunastu latach doczekała się nowego Ypsilona, który jest jedyną propozycją marki. To trochę przykre.
Maserati ma utrzymać się w Stellantis
Koncern zorientował się, że ta wypowiedź była co najmniej niefortunna, dlatego pojawiły się informacje o zabezpieczeniu Maserati. Warto w tym miejscu dodać, że włoski producent w pierwszym półroczu zanotował spadek sprzedaży o niemal połowę i wygenerował 82 miliony euro straty.
Pomimo kiepskich wyników finansowych, przedstawiciele Stellantis oświadczyli w wypowiedzi dla Auto News, że Maserati utrzyma się w portfolio koncernu jako ekskluzywna firma. Mimo owej ekskluzywności, potrzebny jest rozwój oferty.
Cel dotyczący rocznej sprzedaży na poziomie 100 tysięcy egzemplarzy wydaje się dziś wyjątkowo optymistyczny, ale poważny rozwój oferty może pomóc Włochom w zwiększeniu udziałów rynkowych.
Zdementowanie informacji na temat sprzedaży Maserati nie załatwia sprawy Lancii, DS-a czy Alfy Romeo. Brak wypowiedzi w kontekście tych marek znów wywołuje przypuszczenia. Wydaje się, że DS raczej nie ma szans na zewnętrznego inwestora, dlatego jego przyszłość jest najbardziej zagrożona. Z kolei Lancia niby jest, ale tak naprawdę wciąż jej nie ma – jeden model to nic.