Aventador już sam w sobie jest bardzo charakterny pod względem stylistycznym. Wiadomo jednak, że Mansory potrafi z każdego projektu wycisnąć jeszcze więcej. Dużo więcej.
Cabrera, bo taką nazwę nosi to dzieło, jest tego najlepszym przykładem. Tuner znowu zaszalał, ale wydaje się, że tym razem bardziej, niż kiedykolwiek. Pakiet stylistyczny, który został zastosowany zmienia na tyle design pojazdu, że wielu widzi w nim wręcz nowy model. To zasługa nie tylko zderzaków czy nakładek progowych i ospojlerowania, ale też innego oświetlenia, felg, układu wydechowego i wielu elementów z włókna węglowego.
O ile karoseria robi pozytywne wrażenie, o tyle wnętrze – już niekoniecznie. Szara alcantara w połączeniu z zielonymi przeszyciami może w teorii brzmi całkiem nieźle, ale w praktyce mamy do czynienia z przerostem formy nad treścią. Spójrzcie też na kierownicę – może jest z plasteliny?
Delikatne modyfikacje objęły V12. Z seryjnych 770 KM i 720 Nm zrobiono 800 KM i 780 Nm. Tyle wystarczyło, by sprint do pierwszej setki trwał 2,6 sekundy, a prędkość maksymalna wynosiła 355 km/h.