Indie stają się coraz bardziej istotnym rynkiem motoryzacyjnym. Wciąż dominują tam samochody miejskie, ale te kompaktowe i klasy średniej również osiągają dobre liczby sprzedażowe.
Rodzime marki doskonale zdają sobie z tego sprawę. Właśnie dlatego Mahindra prezentuje dwa projekty, które wkrótce doczekają się lokalnych debiutów rynkowych. Łączy je ta sama koncepcja nadwoziowa.
Pierwsze, co zwraca uwagę, to ich nazwy: BE 6e oraz XEV 9e. W obu przypadkach trudno mówić o dobrym brzmieniu w kontekście udanej kampanii marketingowej. Mamy nadzieję, że osoby odpowiedzialne za nomenklaturę wysilą się bardziej i następnym razem wymyślą coś przystępnego do zapamiętania.
W obu przypadkach mówimy o sylwetkach SUV-a w stylu coupe. I jakoś nas to nie dziwi. To coraz popularniejsza koncepcja nadwoziowa, która przyjęła się nie tylko w Europie, ale też w innych zakątkach tej planety.
Mahindra prezentuje dwa koncepty
Co ciekawe, obie konstrukcje dysponują identycznymi rozstawami osi sięgającymi 2775 milimetrów. Ze względu na inną długość, chcą przynależeć do różnych segmentów. Mniejszy, BE 6e, ma dokładnie 4381 milimetrów. Z kolei XEV 9e oferuje 4790 milimetrów. Różnica sięga więc niemal 42 centymetrów.
Zacznijmy od Mahindry BE 6e. Swoją sylwetką przypomina trochę Toyotę C-HR. Ma jednak nieco więcej przetłoczeń, szczególnie z przodu, gdzie znajduje się maska z imitacją wylotu powietrza. Uwagę zwraca również zaokrąglona szyba przy krawędzi dachu.
Tył auta też jest widowiskowy. Mocno pochylona szyba, lampy w kształcie litery C oraz bardzo duża klapa bagażnika skutecznie ukrywają gabaryty samochodu. Sprawiają, że BE 6e wygląda na większy, niż jest w rzeczywistości.
Jego kabina ma swój oryginalny sznyt i może się podobać. W kokpicie znajdują się dwa ekrany osadzone w jednej ramce – pierwszy z nich to cyfrowe wskaźniki, a drugi to wyświetlacz multimedialny.
Ciekawie prezentuje się konsola środkowa wzbogacona stylistycznym „bajerem”, który przedłuża dysze nawiewu i oddziela strefę kierowcy. Widać tu także dużą dźwignię przekładni automatycznej i panel sterowania multimediami.
Mahindra XEV 9e prezentuje się bardziej konwencjonalnie, co nie oznacza, że nudno. Sylwetka SUV-a coupe została wzbogacona atrakcyjnymi elementami oświetlenia, masywnymi osłonami oplatającymi dolną strefę karoserii oraz masywnymi błotnikami.
Od razu widać, że ten model jest większy, choć stylistycznej lekkości nadają mu zwężające się przeszklenia boczne, chowane klamki, opadająca linia dachu i mocno pochylone szyby centralne. Krótko mówiąc, udany projekt.
Kokpit przypomina nieco ten z Volkswagena, choć wzbogacony dodatkowym ekranem. Znajdziemy w nim aż trzy takie instrumenty. Jak zwykle, są to cyfrowe wskaźniki i dwa wyświetlacze multimedialne (dla kierowcy i pasażera).
Oprócz tego, można dostrzec klasyczny tunel środkowy z mniejszą dźwignią automatu, półką z indukcyjną ładowarką, uchwytami na butelki i niewielkim panelem sterowania. Dopełnieniem projektu jest oświetlenie nastrojowe.
Mahindra prezentuje dwa koncepty, które bazują na tej samej technologii – akumulatorowej, rzecz jasna. Wykorzystują baterie LFP, które mogą mieć pojemność 59 kWh lub 79 kWh. Niewykluczone, że to konstrukcje Volkswagena. Maksymalny zasięg w cyklu WLTP wynosi podobno 550 kilometrów. Ładowanie od 20 do 80 procent może trwać niecałe 20 minut (przy użyciu mocy 175 kW).
Oba samochody bazują na architekturze INGLO, która jest autorskim projektem Mahindry. Warto dodać, że dysponują napędami na tylne koła. Za rozpędzanie odpowiada silnik elektryczny, który może mieć 228 lub 282 konie mechaniczne. Topowe wersje potrafią rozwijać setkę w 6,7 sekundy.
Jak donosi Autocar India, pierwsze dostawy mają nastąpić już w marcu 2025 roku. Mahindra BE 6e staruje od około 90 tysięcy złotych. Z kolei większy model, czyli XEV 9e kosztuje 104 tysiące złotych w wersji podstawowej. Przypomnijmy, że mówimy o stosunkowo mocnych i dużych autach.