Praktycznie każdego dnia do sieci trafiają materiały ujawniające nielogiczne i niebezpieczne zachowania na polskich drogach.
Trudno szukać w nich logiki, nawet jeśli ktoś bardzo się stara. Tak też było tym razem, kiedy pewien kierowca Maserati pospieszał, by później hamować przed maską. I co, można? No nie można, ale jak widać, da się…
Jak wynika z informacji uzyskanych od nagrywającego, wszystko zaczęło się od manewru wyprzedania. Większy pojazd (najpewniej dostawczy) jechał lewym pasem, by znaleźć się przed wolniej przemieszczającymi się samochodami.
Tempo wykonywania manewru nie spodobało się użytkownikowi włoskiego, luksusowego sedana, dlatego postanowił użyć długich świateł, by pospieszyć wolno wyprzedzającego kierowcę. Jak można się domyślać, nie przyniosło to wybitnych rezultatów.
To nie był pośpiech
I na tym etapie można było przypuszczać, że kierowca Maserati po prostu się spieszy z bliżej nieokreślonych powodów. Później jednak udowodnił, że czas nie gra roli. Zajechał drogę wspomnianemu uczestnikowi zdarzenia, a następnie zahamował przed jego maską.
Nie mogło to przynieść żadnych pozytywnych rezultatów. Trudno jednoznacznie odgadnąć, co miał na celu ten manewr. Jak widać na nagraniu, wzbudził śmiech, a nie strach. Mógł jeszcze doprowadzić do kolizji lub wypadku.
Nawet jeśli jakikolwiek użytkownik ruchu wymusi pierwszeństwo lub wymusi na nas gwałtowną reakcję, nie powinno się odpowiadać agresją. Ten kierowca niestety o tym zapomniał i dał ponieść się emocjom. Pozostaje mieć nadzieję, że następnym razem zachowa spokój. Apelujemy, by nie powielać takiej jazdy.
Rozumiem, że waszym właścicielem jest Niemiec skoro taki tytuł daliście. Jakbyście trochę się postarali to byście wiedzieli,że w takich Stanach to jest nagminne a chamstwo za kierownicą to chleb powszedni. No ale trzeba było od razu napisać że Polacy to najgorsze bydło świata.