Zimowa aura negatywnie wpływa na przyczepność samochodów, a co za tym idzie – generuje większe ryzyko podczas jazdy.
Problemem nie jest jedynie śliska nawierzchnia. Użytkownicy pojazdów mogą sami powodować duże niebezpieczeństwo lekceważąc odśnieżanie samochodu. Teoretycznie grozi za to mandat. W praktyce bywa z tym różnice.
W przypadku aut osobowych nie ma wielkiego problemu. Można wziąć szczotkę i szybko pozbyć się każdej warstwy. Ponadto, karoseria szybko nabiera temperatury, dlatego zmarzlina po krótkim czasie zamienia się w wodę.
Lód na TIR-ach
Niestety, znacznie większy problem generują wielotonowe zestawy. Lód znajdujący się na naczepach potrafi spadać przy dużych prędkościach. Zazwyczaj ma to miejsce na drogach ekspresowych i autostradach.
Ciężki odłamek zamarzniętej wody potrafi uszkodzić pojazd jadący w pobliżu, a nawet doprowadzić do wypadku. Mimo tego, wciąż nie brakuje takich zdarzeń na naszych drogach. Przy minusowych temperaturach, praktycznie codziennie widać na jezdniach rozbite kawałki lodu.
Brak infrastruktury
Kierowcy TIR-ów twierdzą, że zazwyczaj nie mają możliwości pozbycia się warstwy lodu przed ruszeniem w trasę. W tego typu pojazdach nie ma miejsca na bezpieczne, długie drabiny, a infrastruktura w Polsce ułatwiająca radzenie sobie z tym kłopotem praktycznie nie istnieje. Powstało zaledwie kilka miejsc (inicjatywy oddolne) ze specjalnymi rampami, z których mogą skorzystać kierowcy pojazdów ciężarowych.
Alternatywą są dedykowane rusztowania, których też brakuje. Wydaje się jednak, że takie rozwiązania powinny znajdować się na wszystkich głównych arteriach umożliwiających zatrzymanie TIR-a (MOP-y, duże parkingi itp.). Niestety, ustawa tego nie reguluje, dlatego zarządcy dróg nie robią sobie większych kosztów.
I tu koło się zamyka. Gdyby prawo nakazywało tworzenie takich miejsc, kierowcy mogliby z nich korzystać. Dziś jednak wszystkie siły skupiają się na karaniu i wypisywaniu mandatów. Wydaje się jednak, że to nie rozwiąże problemu.