Praca tzw. laweciarza to trudny kawałek chleba. Wymaga cierpliwości, szybkiej reakcji, doświadczenia i… szczęścia w nieszczęściu.
Gdy już znajdzie się klient, którego auto nie nadaje się do dalszej jazdy, to sytuacja wydaje się łatwa do okiełznania. Wystarczy wciągnąć pojazd na lawetę i przetransportować go we wskazane miejsce. Czasem jednak drobny błąd może doprowadzić do niepożądanych konsekwencji.
Przekonał się o tym ten mężczyzna. Przyjechał na miejsce awarii i rozpoczął proces umieszczania zepsutego samochodu na lawecie. Niestety, nie zabezpieczył on swojej maszyny przed stoczeniem, co zaowocowało dość poważnym zderzeniem z autem osoby, która wezwała pomoc. Dobrze, że laweta była na miejscu… Blacharz też powinien być zadowolony.
Need a tow? from IdiotsInCars