Tuning ma różne oblicza. Wydanie dużych pieniędzy nie zawsze jednak oznacza, że efekt będzie imponujący.
Wszystko jest kwestią gustu, ale ten projekt rzeczywiście jest w pobliżu granicy dobrego smaku. Niektórzy stwierdzą, że już ją przekroczył, co nie będzie dalekie od prawdy. Wszystko za sprawą body kitu, który jest stylistyczną przesadą. Lamborghini Urus Venatus od Mansory wygląda jak złowrogo spoglądająca choinka. A do świąt jeszcze daleko.
Zacznijmy od pasa przedniego, ponieważ to tu dzieje się najwięcej. Tuner zmienił maskę na karbonową z wlotami powietrza, zmodyfikował zderzak i dołożył sporą liczbę listew, które nie wiadomo do czego służą
Profil zdradza delikatnie poszerzone błotniki i czarne felgi skrywające żółte zaciski. Z tyłu natomiast jest o jeden spojler za dużo. Pojawił się także przesadnie duży dyfuzor. Jednym zgrabnie wyglądającym akcentem jest potrójna końcówka wydechu o nietypowym kształcie
Więcej mocy
Za zmianami stylistycznymi poszły modyfikacje technologiczne, które pozwoliły uzyskać większy potencjał silnikowy. Seryjna jednostka benzynowa została podkręcona do aż 820 koni mechanicznych oraz 1050 niutonometrów.
Te absurdalnie duże wartości pozwalają na osiąganie setki w zaledwie 3,2 sekundy i rozpędzanie się do 320 km/h. Takich wyników nie powstydziłyby się żadne współczesne samochody sportowe. A to przecież duży SUV dla pięciu osób, który oferuje również duży bagażnik. Fajne połączenie, ale ta stylistyka…