W tym pojedynku biorą udział dwie maszyny, które nie mają za wiele wspólnego ani ze sobą, ani z seryjnymi modelami.
Ten pojedynek należy traktować jako ciekawostkę dla fanów motoryzacji. Oba pojazdy zostały gruntownie zmodyfikowane, by sprawdzałby się w określonych okolicznościach. Jeden z nich jest prawdziwie wyczynową maszyną, która może startować w mistrzostwach świata. Jak można można się domyślać, nie chodzi o Lamborghini Huracan. To ścigacz MotoGP jest tu faworytem.
Wiele zależeć będzie oczywiście od samego startu. Auto jest dużo cięższe, ale posiada napęd na cztery koła, który może skuteczniej przenosić moc na asfalt. Z kolei jednoślad waży o wiele mniej, a to przyda się podczas nabierania prędkości.
Lamborghini Huracan kontra ścigacz MotoGP
Sercem włoskiego samochodu jest jednostka 5.2 V10, która została zmodyfikowana przez specjalistów z JM Imports. Wolnossący silnik zyskał podwójne doładowanie, co zaowocowało wzrostem potencjału do 1100 koni mechanicznych. Przenoszeniem tej potężnej wartości na obie osie zajmuje się siedmiobiegowy automat. Masa własna pojazdu to około 1500 kilogramów.
Ścigacz MotoGP skrywa natomiast litrową konstrukcję V4 zdolną generować 270 koni mechanicznych i 120 niutonometrów. Warto podkreślić, że to maszyna Red Bulla, która została przystosowana do sezonu 2021. Co ciekawe, waży 150 kilogramów, a to oznacza, że jest dziesięciokrotnie lżejsza od samochodu.
Czy Huracan, mimo ogromnej mocy, ma jakiekolwiek szanse? No cóż, rzeczywistość to zweryfikuje, ale stosunek potencjału silnikowego do masy jest zdecydowanie po stronie jednośladu.