Mówi się, że coś jest tyle warte, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. I tak to wygląda na wolnym rynku. Niekiedy można jednak jednoznacznie stwierdzić, że doszło do przecenienia jakiegoś przedmiotu lub usługi.
Niektórzy mogą uznać, że właśnie tak było w tym przypadku. Główną bohaterką tej historii jest Toyota GRMN Yaris. To edycja specjalna oparta na topowej wersji GR. Została zaprezentowana rok temu i była oferowana tylko na rynku japońskim. Warto dodać, że była limitowana. Produkcję ograniczono do 500 sztuk. Bardzo niewiele, nawet jak na jeden kraj.
Jedna ze sztuk trafiła na japońską aukcję, gdzie anonimowy nabywca postanowił zapłacić za nią aż 18 165 000 jenów, czyli blisko 140 tysięcy dolarów. Uwzględniając aktualne kursy, to mniej więcej 600 tysięcy złotych. Za Yarisa. Serio.
Pod maską znajduje się doładowany silnik o pojemności 1,6 litra zdolny generować 268 koni mechanicznych oraz 370 niutonometrów. Współpracuje z nim mechaniczna, sześciobiegowa skrzynia, która kieruje cały potencjał na obie osie. Japoński hot hatch dysponuje także mechanizmami różnicowymi o ograniczonym poślizgu (przód i tył).
Oprócz tego, Toyota GRMN Yaris posiada pakiet Cirucit z 18-calowymi felgami BBS, większymi hamulcami, tylnym spojlerem z włókna węglowego i przeprojektowanymi listwami progowymi. We wnętrzu pozbyto się tego, co zbędne, czyli tylnych siedzeń.
Co ciekawe Tak skonfigurowanych GRMN Yarisów w kolorze matowej stali jest 50 sztuk. Ten ma za sobą 66 kilometrów, czyli można uznać, że jest w stanie fabrycznym. Czy to dobra lokata kapitału? W pewnym sensie tak. Pytanie tylko, czy znajdzie się kolejny śmiałek, który zapłaci za Yarisa, tyle co za jakiegoś topowego Mercedesa-AMG?
Według nas to szaleństwo, nawet jeśli uwzględnimy limitowaną produkcję. To wciąż Yaris z delikatnymi ulepszeniami, a okazał się czterokrotnie droższy niż wersja GR, która oferuje wszystko, czego trzeba. Czas pokaże, czy inne sztuki również będą sprzedawane po taki horrendalnych cenach.