Na drogach dochodzi do takich sytuacji, które rodzą pewne kontrowersje i tworzą problem we wskazaniu potencjalnego sprawcy. Pozwalają za to na szeroką interpretację przepisów.
Przykładem tego może być kolizja na podwójnym lewoskręcie. Dwa pasy prowadziły w tym samym kierunku. Kierowcy jadący obok siebie wjechali na docelową jezdnię, ale zamierzali wybrać ten sam tor, co doprowadziło do kontaktu.
Boczne strefy karoserii samochodów zostały wyraźnie uszkodzone. Uczestnicy zdarzenia zjechali na bok, by wyjaśnić sytuację. Wydaje się, że konieczne było wezwanie policji, bo sytuacja nie jest oczywista.
Internauci twierdzą, że zawinił kierowca Volvo, który powinien zając skrajnie lewy pas – zgodnie z miejscem, w którym ruszał spod sygnalizatora. Z kolei sąsiadujący z nim użytkownik Renault mógł wybrać tor jazdy znajdujący się obok. I to wydaje się najbliższe logicznego wyjaśnienia.
>Zderzenie nieoznakowanego radiowozu z osobówką. Kto zawinił? Nagranie nie pozostawia złudzeń
Patrząc na to z perspektywy kierowcy szwedzkiego auta można wywnioskować, że to kierowca Renault powinien zając skrajny pas, tyle że po prawej stronie. W końcu to on znajdował się po zewnętrznej stronie.
Podejrzewamy, że policjanci wskazali winę kierowcy Volvo. Upraszczając sytuację, to on znajdował się przy jednej z krawędzi jezdni, a poza tym, ten z prawej powinien mieć pierwszeństwo. Wiele zależy jednak od samej interpretacji.
>Kolizja na rondzie. Kto zawinił w tej sytuacji? (wideo)
Aby unikać takich sytuacji, zawsze należy wybierać ten pas, który jest bliższy kierunku jazdy. W tym przypadku, użytkownik szwedzkiego auta powinien wybrać lewą „ścieżkę”. Jako że tylko dwa pasy były w ruchu z lewoskrętu, kierowca Renault mógł zająć ten środkowy, ale jakby postawił na prawy, uniknąłby niepotrzebnego stresu oraz innych konsekwencji.
Warto wyciągnąć wnioski z tego zdarzenia i w przypadku uczestnictwa w podobnym – postąpić rozsądnie. Zawsze wybieramy ten odcinek jazdy, który będzie minimalizował ryzyko kontaktu z innymi pojazdami.