Zbliżając się do skrzyżowań, zawsze trzeba utrzymywać wysoki poziom koncentracji, bo nigdy nie wiadomo, czy nie wydarzy się coś nieoczekiwanego.
W wielu przypadkach nie da się uniknąć poważnych konsekwencji. Tym razem kierowca Toyoty uderzył w latarnię, czym naraził siebie i innych na spore niebezpieczeństwo. Wszystko zostało zarejestrowane dzięki kamerze umieszczonej w samochodzie świadka.
Nic nie wskazywało na to, że może dojść do tak nietypowego zdarzenia. Użytkownik japońskiego samochodu wyjechał z drogi podporządkowanej i… nie wiadomo, co chciał zrobić. Miał szczęście, że żaden inny uczestnik ruchu nie znalazł się na kursie kolizyjnym na drodze z pierwszeństwem. Gdyby było inaczej, mogłoby dojść do dachowania.
Kierowca Toyoty uderzył w latarnię
Niewykluczone, że mężczyzna prowadzący C-HR zasłabł za kierownicą. To tłumaczyłoby abstrakcyjną kolej rzeczy. Było mnóstwo miejsca, by uniknąć zderzenia. W grę wchodzi też oślepienie przez słońce, ale to nie tłumaczy braku użycia hamulca.
Nieco mniej prawdopodobny, ale wciąż realny scenariusz to pomylenie gazu z hamulcem. No cóż, już niejednokrotnie widzieliśmy takie zdarzenia, dlatego trudno je wykluczyć.
O dużym szczęściu może też mówić nagrywający. Korzystał z sąsiedniej jezdni i gdyby nie latarnia, to kierowca Toyoty uderzyłby właśnie w jego pojazd. Biorąc pod uwagę stronę zderzenia (drzwi kierowcy), mogłoby skończyć się naprawdę poważnymi obrażeniami.