W ruchu drogowym dochodzi do bardzo wielu niebezpiecznych zdarzeń. Wśród nich są kolizje aut z tramwajami.
Różnica w masach obu pojazdów jest ogromna, dlatego potencjalne zderzenie może okazać się tragiczne w skutkach. Na szczęście takim historiom towarzyszą niskie prędkości – zazwyczaj mają bowiem miejsce w terenie zabudowanym, gdzie dominuje ograniczenie do 50 km/h.
Kto zawinił: kierowca czy motorniczy?
W tej sytuacji udało się uniknąć uszczerbków na zdrowiu. Ucierpiały jedynie elementy karoserii. Wskazanie winnego nie jest jednak łatwe – zdania na ten temat są wyraźnie podzielone i trudno rozstrzygnąć, co sugeruje większość.
Część obserwatorów obwinia za to zdarzenie kierowcę, który nie zachował szczególnej ostrożności, mimo znaku informującego o przejeździe tramwajowym. Patrząc na to z drugiej strony, użytkownik osobówki wjechał na torowisko dopiero wtedy, gdy zgasło czerwone światło, co zezwalało na ten manewr. Liczna grupa osób twierdzi też, że w tej sytuacji tramwaj dopiero wjeżdżał na rondo, dlatego motorniczy powinien ustąpić pierwszeństwa. Gdyby pojazd szynowy zjeżdżał z ronda, to sam miałby pierwszeństwo. Zobaczcie tę kolizję i dajcie znać, kto powinien wziąć na siebie odpowiedzialność: