Wojciech Krzemiński
Ekologiczne lobby robi swoje, podobnie jak zaostrzające się normy w innych kategoriach. To też sprawia, że tworzenie aut miejskich powoli staje na granicy opłacalności.
Tak brzmi teoria. W praktyce jest z tym różnie. Peugeot 208 sprzedaje się świetnie, podobnie jak Dacia Sandero i Renault Clio. Cały segment B ma się dobrze. A mimo to, taki model jak Ford Fiesta nie doczeka się nowej generacji. To samo dotyczy Kii Rio – głównej bohaterki tego artykułu.
Norma Euro 7 jest naprawdę restrykcyjna. Koreańczycy wszystko policzyli i uznali, że lepiej będzie zrezygnować z oferowania takiego modelu. Duże prawdopodobieństwo, że nastąpi to jeszcze w tym roku. Co dalej? Oficjalnym zastępcą ma być Stonic, czyli miejski crossover cieszący się dużym wzięciem.
Kia Rio znalazła w zeszłym roku 32 506 klientów w Europie, co stanowi spadek o 9 procent. Nie jest to rewelacyjny wynik, ale konstrukcja tego auta ma już swoje lata. Potencjał innych modeli tej marki ujawnia, że nowe wcielenie mogłoby znacząco wpłynąć na sprzedaż.
I tu pojawia się wątek związany z przyszłością. Wymogi Euro 7 są rzeczywiście restrykcyjne, ale trzeba zastanowić się, co będzie później. Jesteśmy przekonani, że jeżeli rzeczywiście utrzymany zostanie wątek ekologiczny, to normy emisji spalin ewoluują w normy zużycia energii. I wtedy okaże się, że to SUV-y mają problem ze spełnieniem warunków. Producenci już zaczęli o tym mówić.
I co wtedy będzie? Małe, miejskie auta wrócą do łask? Trudno to wykluczyć. Według nas dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie hybrydowej lub elektrycznej Kii Rio nowej generacji. Fakt, byłoby to kosztowne, ale utrzymałoby ją w grze i pomogło w zbudowaniu grona zwolenników, które może okazać się bardzo ważne w niedalekiej przyszłości.
Niewykluczone, że koreańska marka już pracuje nad miejskim modelem pełniącym taką rolę, tyle że pod inną nazwą. Trzeba jednak zaczekać na oficjalne informacje, które powinny pojawić się po wycofaniu Rio z rynków Starego Kontynentu. Pozostaje więc uzbroić się w cierpliwość.
