Prawo jazdy jest niezwykle dużym ułatwieniem zapewniającym swobodną mobilność. Nie każdy jednak powinien je mieć.
To stwierdzenie dotyczy nie tylko niepełnoletnich, ale też osób, które nie potrafią zachować odpowiedniej koncentracji i nie zwracają uwagi na znaki. Ten kierowca jest tego znakomitym przykładem. Z pewnością chciał skręcić w lewo na rondzie, ale zanim się tam znalazł, to już jechał pod prąd.
Kierowca zbliżył się do ronda, gdy przed jego maską stanął inny uczestnik ruchu – tyle że jadący prawidłowo. Na chwilę zapadła konsternacja. Użytkownik Kii czekał aż sprawca zamieszania zrobi mu miejsce, by mógł zjechać z ronda. Po chwili w końcu udało się znaleźć we właściwym miejscu.
Kierowca czerwonego Volkswagena dołączył do ruchu okrężnego – na szczęście wybrał prawidłowy kierunek, co na początku nie było takie oczywiste. Chwilę później znikł z pola widzenia kamery monitoringu umieszczonej na pobliskim budynku.
Co ciekawe, to nie jest pierwsza taka sytuacja na Rondzie Wirek w Rudzie Śląskiej. Co jakiś czas dochodzi tam do podobnych zdarzeń. Kierowcy zbliżają się do ronda ze złej strony, a na dodatek nierzadko pokonują je pod prąd.
Tym sposobem tworzy się bardzo duże zagrożenie, które może doprowadzić nawet do zderzenia czołowego. Warto dodać, że są tam znaki nakazu, informacyjne i ostrzegawcze, a mimo to dochodzi do niebezpiecznych sytuacji.