Potęga Stanów Zjednoczonych opiera się na różnych gałęziach przemysłu. Już w pierwszej połowie XX wieku była wśród nich motoryzacja, która błyskawicznie rozkwitała.
Nie jest tajemnicą, że miała swój udział w II Wojnie Światowej, gdy USA zaangażowało się w działania w różnych regionach świata. Wtedy też narodziła się legenda amerykańskiej terenówki – i żyje ona do dziś. Swego rodzaju hołdem jest dla niej Jeep Wrangler 4xe Willys Special Edition.
Współczesne wydanie tego modelu znacząco różni się od pierwowzoru. Sylwetki są rzeczywiście podobne, ale stopień zaawansowania technologicznego ujawnia prawdziwą przepaść. Podejrzewamy jednak, że spora liczba konserwatywnych fanów motoryzacji i tak wybrałaby model zabytkowy – jakby miała taką możliwość.
Przejdźmy jednak do wersji specjalnej, która jest naprawdę fajna. Przede wszystkim szeroko nawiązuje do protoplasty, a przy tym ma wszystko, czego można oczekiwać po takim samochodzie. Może więc wzbudzić duże zainteresowanie.
Już sam lakier zasługuje na własny akapit. Wojskowa zieleń wygląda widowiskowo na licznych samochodach, ale do tego pasuje zdecydowanie najlepiej. Ma w sobie nie tylko sporo surowości i dawkę terenowego animuszu.
Jeep Wrangler 4xe Willys Special Edition
Uzupełnieniem zielonego lakieru są czarne wstawki oraz dedykowana okleina. Podobnie jak stary Willys, prezentowany samochód został pozbawiony klasycznego dachu. Szkielet umożliwiający montaż paneli pozostał jednak na swoim miejscu, dlatego można je zakupić. Wkrótce pojawi się w ofercie także miękki dach.
Reflektory są oczywiście okrągłe, ale wyposażono jest w technologię LED. To samo dotyczy tylnych, kwadratowych lamp. Z tymi drugimi sąsiaduje potężne koło zapasowe, które osadzono na klapie otwierającej się na bok.
Wrażenie robią także koła składające się ze stalowych felg w kolorze karoserii oraz terenowych opon w rozmiarze 33 cali. Można zatem śmiało założyć, że auto poradzi sobie nawet w bardzo wymagającym terenie.
We wnętrzu zastosowano beżową tkaninę Heritage, która oczywiście nawiązuje do protoplasty. Wśród smaczków stylistycznych można wyróżnić gałkę dźwigni automatu, która swoją liczbą nawiązuje do rocznika 1941.
Hybryda zamiast klasyki
Mimo wszystko, klienci nie poczują się jak amerykańscy żołnierze, ponieważ pod maską nie znajduje się poczciwa jednostka o pojemności 2,2 litra i mocy 52 koni mechanicznych. I to akurat dobra wiadomość.
Zamiast starej konstrukcji, Jeep Wrangler 4xe Willys Special Edition oferuje układ hybrydowy oparty na dwulitrowym silniku benzynowym. Użytkownik ma do dyspozycji 380 koni mechanicznych i napęd na obie osie.
Co ciekawe, jest to hybryda plug-in, co oznacza obecność sporego akumulatora trakcyjnego. Dzięki niemu, nowy Wrangler jest w stanie pokonać do 34 kilometrów w trybie elektrycznym, czyli bez użycia jednostki spalinowej.
Auto zostanie zaprezentowane podczas zbliżających się targów motoryzacyjnych w Los Angeles. Zgodnie ze wstępnymi informacjami, jego ceny mają startować od 59 930 dolarów – w Stanach Zjednoczonych, rzecz jasna. Jeśli trafi do Europy, to na pewno będzie droższy. Dlaczego? Bo sami sobie zgotowaliśmy ten los.