w

Jeep Avenger hitem sprzedaży. Udział wersji elektrycznej nieznany

Jeep Avenger
Jeep Avenger hitem sprzedaży. Udział wersji elektrycznej nieznany

Choć konserwatywni fani marki nie byli zachwyceni wprowadzeniem tym modelu, dziś już możemy jednoznacznie stwierdzić, że był to znakomity ruch ze strony amerykańskiego producenta.

Jeep Avenger produkowany jest w Tychach, co oczywiście cieszy. To najmniejszy model w gamie tej marki, co równocześnie oznacza, że jest najbardziej przystępny cenowo. Dzięki temu budzi spore zainteresowanie klientów.

Początkowo zakładano, że będzie to samochód w pełni elektryczny. Dzięki naciskom lokalnych struktur, zaoferowano go również w wersji spalinowej na wybranych rynkach. Później pojawiła się miękka hybryda, a wkrótce do oferty dołączy wariant 4xe, czyli z napędem na obie osie.

Jeep Avenger
Jeep Avenger

Oferowanie wyłącznie wersji (rzekomo) zero-emisyjnej byłoby skrajnie skrajnie nierozsądnym pomysłem, tym bardziej że coraz większa liczba użytkowników zdaje sobie sprawę z wad użytkowych napędów akumulatorowych.

Najlepszym pomysłem bywa dywersyfikacja oferty. Biorąc pod uwagę fakt, że producent w ogóle nie podaje proporcji udziałów rynkowych poszczególnych wariantów silnikowych, można śmiało założyć, że nie wypadają one korzystnie dla „elektryka”.

Jeep Avenger budzi duże zainteresowanie

Do połowy 2024 roku udało się zebrać łącznie 100 tysięcy zamówień na ten model. Jeep Avenger jest niezwykle popularny, biorąc pod uwagę wcześniejsze przewidywania marki. Można go dostać w Polsce za 109 500 złotych. Będzie to wersja ze 100-konnym silnikiem spalinowym, sześciobiegową skrzynią manualną i napędem na przód.

W ofercie jest też miękka hybryda, która generuje taką samą moc. Kosztuje 117 300 złotych i jej przewagę nie stanowią osiągi, tylko sześciobiegowa, dwusprzęgłowa przekładnia automatyczna. Jak ktoś ceni sobie komfort, powinien wybrać ten wariant.

>Jeep Wrangler V8 powraca. Duży popyt zachęcił producenta do zmiany zdania

Konfiguracja elektryczna oddaje do dyspozycji 156 koni mechanicznych, ale co z tego, skoro winduje cenę do 169 400 złotych, a przy tym ogranicza użyteczność samochodu i wyraźnie zwiększa jego masę własną. W tej cenie można mieć po prostu lepsze modele.

Pod koniec 2024 roku należy spodziewać się wspomnianej wersji 4xe, która również będzie posiadała elektryczne wsparcie. Spalinowy silnik ma oferować 136 koni mechanicznych, a dwa elektryczne – po 28 koni mechanicznych. Zapowiada się całkiem nieźle.

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

DS 8 coraz bliżej debiutu

DS 8 coraz bliżej debiutu. Co będzie oferował flagowy Francuz?

Szef ONZ chce ograniczeń dotyczących paliw kopalnych

Sekretarz generalny ONZ chce zakazu reklam paliw. Cel? Zwiększenie popytu na elektryki