Na polskich drogach naprawdę nietrudno o niebezpieczną sytuacją okraszoną celowym, nierozsądnym zachowaniem uczestników ruchu.
Ta historia jest tego świetnym przykładem. Doszło do niej na początku sierpnia w Lublinie. Wzięło w niej udział dwóch kierowców: jeden nieugięty, drugi agresywny. Obaj mogli zachować się lepiej, ale żaden nie zamierzał odpuścić.
Jak doskonale widać na nagraniu, nagrywający jechał prawym pasem, a kierowca starego Mercedesa znajdował się na odcinku dojazdowym. Ten drugi nagle musiał się zatrzymać, bo jezdnia się skończyła. Jednocześnie miał pretensje do nagrywającego, że ten go nie wpuścił.
Użytkownik niemieckiego auta wyraził swoje niezadowolenie używając sygnału dźwiękowego. Po sekundzie to samo zrobił nagrywający, który jeszcze zaczął hamować – jakby był przygotowany na niegrzeczną reakcję i sam chciał być mało kulturalny.
Jeden nieugięty, drugi impulsywny
Nagrywający oświadczył w opisie nagrania, że obok niego znajdował się inny pojazd i nie mógł zmienić toru jazdy. Jednocześnie dodał, że i tak by tego nie zrobił, bo kierowca Mercedesa nie miał włączonego kierunkowskazu. Był jednak gotowy na to, by trąbić i hamować. Jedno pytanie: Po co?
Później wielokrotnie wspominany użytkownik niemieckiego auta podjechał tuż obok nagrywającego i zaczęły się niepotrzebne manewry. Agresja przeniosła się przed sygnalizację z sygnalizacją świetlną. Nagrywający przestawił kamerę, by nagrać twarz drugiego uczestnika zdarzenia. Później wysłał materiał na policję.
Summa summarum, wystarczyłaby odrobina wyrozumiałości, by uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji. Niestety, żaden nie był w stanie wykazać się wyrozumiałością – jeden nieugięty, drugi impulsywny.
Wątek policyjny
I w tym miejscu wrócić do wspomnianych działań związanych z policją. Nagranie trafiło na skrzynkę policyjną przeznaczoną do wysyłania materiałów z wykroczeniami kierowców. Funkcjonariusze podobno zweryfikowali film i umorzyć sprawę. Powód? Niewykrycie sprawcy, bo rzekomo:
- nie można jednoznacznie ustalić, kto nadużył sygnałów dźwiękowych
- nie można stwierdzić, kto używał słów obelżywych, bo twarz kierowcy Mercedesa była zasłonięta przez słupek
Nagranie cenzuruje twarz użytkownika niemieckiego auta, co oznacza, że została ona zarejestrowana. Jeżeli policja mogła, a nie ustaliła uczestnika zdarzenia w tak oczywistej sprawie, to mówi samo za siebie.