Czy na polskich drogach będzie bezpiecznie? Dopóki będziemy czuli się lepsi od innych, to raczej nie.

Dziś już trudno zwalać winę na infrastrukturę czy stan techniczny pojazdów. Problemem są niestety ludzie i ich zachowani. W tym przypadku mamy dwóch głównych bohaterów. Jeden jest nerwowy, a drugi uparty.

Na tę sytuację można spojrzeć z trzech perspektyw. Pierwsza z nich przedstawia wizję nagrywającego, który jedzie lewym pasem i nie poddaje się presji ze strony użytkownika SUV-a Audi. Później zostaje wyprzedzony prawy torem jazdy, a następnie musi gwałtownie hamować, ponieważ ktoś robi to przed nim.

Perspektywa kierowcy Audi wygląda inaczej. Użytkownik niemieckiego auta jechał szybciej, niż nagrywający, ale musiał hamować, ponieważ ten pierwszy kurczowo trzymał się lewego pasa. Mimo że ma miejsce, nie zamierza przepuścić innych. Dlaczego? Bo ma prawo i uważa, że to właściwa postawa. Gdy tylko kierowca Audi odpuścił, nagrywający wyraźnie przyspieszył łamiąc ograniczenie prędkości. To może sugerować, że chciał coś komuś udowodnić…

Jeden nerwowy, drugi uparty – trzecia perspektywa

Kogo obwinić z ten szereg głupot? Bez wątpienia obaj zasługują na reprymendy. Pierwszy okupował lewy pas tylko dlatego, że ktoś inny go „poganiał”. W takiej sytuacji wystarczy zjechać na prawy pas, skoro jest miejsce, a następnie wrócić na lewy. W tym przypadku nie trzeba było ani przyspieszać, ani hamować. Płynność zostałaby zachowana. Po co zaogniać sytuację lub kogoś irytować na siłę? Bo jest to dozwolone? Litości…

Nerwowy kierowca Audi powinien natomiast wziąć coś na uspokojenie. Jego nagłe hamowanie mogło doprowadzić do kolizji, a nawet karambolu. Jeżeli zdołał wyprzedzić „okupanta lewego pasa” i chce jechać szybciej, to po co tracić czas? To nie trzyma się logiki.

Wnioski? Nie czujmy się lepsi od innych na drodze. Jeżeli wszyscy zrozumiemy, że to nasze wspólne dobro i zaczniemy traktować się z wyrozumiałością, to będzie nie tylko bezpieczniej, ale też spokojniej.