Takie historie są dowodem na to, że naprawdę wszystko może się zdarzyć i nie da się do tego przygotować.
To historia ze Stanów Zjednoczonych, której głównymi bohaterami są dwaj nastolatkowie. Wracali Chevroletem Malibu z imprezy, która została zorganizowana z okazji ukończenia szkoły. Było już grubo po północy.
W pewnym momencie, kierowca stracił panowanie nad samochodem, a następnie uderzył w ogrodzenie, które zadziałało jak rampa. Samochód wzbił się w powietrze, a następnie wbił się przodem w budynek mieszkalny – bezpośrednio do sypialni, w której przebywała para właścicieli.
Najszczęśliwsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Nastolatkowie wyszli z kabiny jedynie z drobnymi obtarciami i potłuczeniami. Z kolei małżeństwo uniknęło jakichkolwiek uszczerbków zdrowotnych, mimo iż znajdowali się dosłownie dwa metry od „lądowania”.