Niewiele współczesnych samochodów dało nam tyle radości, co ten brytyjski model. Okazał się niezwykle charakterny, a przy tym bardzo skuteczny w różnych warunkach. To przykre, że nie doczekał się następcy wiernego tej samej koncepcji.
Takie jednak mamy czasy. Jaguar F-Type kończy swój żywot. Zamyka fantastyczny rozdział w historii brytyjskiej marki. Można przypuszczać, że producent nie stworzy tak atrakcyjnego stylistycznie samochodu w najbliższych latach. A szkoda, bo potencjał wciąż jest.
W tym miejscu należy poświęcić kilka słów ostatniej generacji. Nie jest tajemnicą, ż F-Type jest uważany za spuściznę E-Type’a. To oczywiście modele z różnych epok, ale oddają dokładnie tego samego ducha, tyle że w innych czasach. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że są i były dedykowane podobnej grupie nabywców.
>Jaguar XJS Restomod. Nawet puryści będą się kłaniać
Ostatnie wcielenie pięknego Jaguara były produkowane od 2013 roku. Miało jeden poważny lifting, który znacząco zmienił front. Wersja po kuracji odmładzającej wciąż prezentuje się świeżo i nie odbiega od aktualnie oferowanych modeli.
Warto podkreślić, że w ciągu około dekady producent zdołał wyprodukować 87 731 egzemplarzy tego pojazdu. To całkiem niezły wynik, biorąc pod uwagę potencjalny target. F-Type był po prostu bardzo drogi i mało użyteczny na co dzień.
Ostatni Jaguar F-Type
Nie ma wątpliwości, że za tę sztukę ktoś chętnie zapłaciłby nawet dwa razy więcej. Władze marki dołączą ją jednak do swojej muzealnej kolekcji, która obrazuje jej dziedzictwo. F-Type znajdzie się zatem w doborowym towarzystwie.
Wyjątkowy egzemplarz pokrywa lakier Giola Green, który świetnie pasuje do brązowego wykończenia wnętrza. Uzupełnieniem konfiguracji są czarne felgi aluminiowe o dobrze znanym wzorze.

Sercem samochodu jest oczywiście doładowane V8. To wspaniale brzmiący silnik, który na wysokich obrotach generuje prawdziwą symfonię. Trudno wskazać równie „krzykliwą” konstrukcję w tej klasie. Poważnie.
Co dalej? No cóż, nastąpi próba dostosowania się do nowych czasów. Następcą tego modelu ma być czterodrzwiowe GT. I nie byłoby w tym nic skrajnie strasznego, gdyby nie to, że otrzyma wyłącznie napęd elektryczny. Szkoda.