Kompaktowe SUV-y to aktualnie najbardziej pożądany segment na rynku europejskim. Chińskie marki zdają sobie z tego sprawę, dlatego oferują swoje modele również w tej klasie. I to kolejny z nich. Czy odniesie sukces? Z pewnością ma szanse wzbudzić spore zainteresowanie.
Oto Jaecoo 7 w pełnej okazałości. Pierwszy raz widziałem go kilka miesięcy temu podczas premiery statycznej. Tym razem jednak udało się poznać go bliżej i odbyć pierwszą jazdę na krótkim dystansie. Pierwszy wniosek? Może wpisać się w oczekiwania klientów ze Starego Kontynentu, co nie oznacza, że będzie łatwo.
Zacznijmy od tego, że Jaecoo to marka należąca do koncernu Chery. Dopiero przebija się do świadomości nabywców z tego regionu. Pomaga w tym także Omoda, która również znajduje się na naszym rynku. Krótko mówiąc, ekspansja z Kraju Środka trwa i trwać będzie.
Pod względem stylistycznym jest naprawdę przyzwoicie. Nie jest to może najbardziej elegancki projekt karoserii, ale może się podobać. Wyraźnie ścięty pas przedni tworzą wąskie światła LED, pomiędzy którymi wkomponowano bardzo duży grill. Ten ostatni sprawia, że auto prezentuje się bardzo masywnie.
Profil nie ujawnia żadnych niespodzianek. Odrobinę stylistycznej dynamiki nadają zwężające się przeszklenia, opadająca linia dachu i chowane klamki. Nie mogło zabraknąć również plastikowych osłon, które chronią dolne partie karoserii.
Z kolei tylna część nadwozia wpisuje się w najnowsze trendy, czego dowodem jest blenda LED, która łączy lampy. Jest to jeden pas świetlny, pod którym wkomponowano jeszcze nazwę marki. Nieco niżej znalazł się zderzak ze srebrnymi i chromowanymi wstawkami.
W tym miejscu warto wspomnieć także o wymiarach. Jaecoo 7 ma 4500 milimetrów długości, 1865 milimetrów szerokości oraz 1680 milimetrów wysokości. Jest więc typowym SUV-em reprezentującym segment C.
Jaecoo 7 – wnętrze
Obawiałem się kabiny, ale po dokładnym sprawdzeniu uznałem, że jest dobrze, a nawet lepiej, niż można było się spodziewać. Gdyby taki kokpit trafił do któregoś konkurenta zachodniej marki, to raczej nikt nie miałby powodów do kręcenia nosem – i jest to najlepsza rekomendacja tej przestrzeni.
Jakość materiałów zasługuje na solidną czwórkę. Wyglądają estetycznie i nie wydają z siebie żadnych dźwięków. Są starannie spasowane, choć dopiero wielomiesięczna eksploatacja pozwoli na ostateczną ocenę ich trwałości.
We wnętrzu znajdują się dwa ekrany. Pierwszy z nich, tuż przed kierownicą, to oczywiście cyfrowe wskaźniki. Ich czytelność nie budzi zastrzeżeń. Ten drugi zamontowano centralnie i może mieć 13,2 lub 14,8 cala – w zależności od wersji. Tak czy inaczej, wystaje poza obrys podszybia.
O zaawansowaniu systemu operacyjnego może świadczyć obsługa głosowa Hello Jaecoo, która przypomina słynne „Hej Mercedes”. Za pomocą komunikatów, sztuczna inteligencja może otworzyć w aucie boczne szyby, okno dachowe czy zmienić temperaturę klimatyzacji. Fajnie.
Żeby było praktycznie, kabina Jaecoo 7 oferuje pojemne kieszenie, spore schowki i rozbudowany tunel środkowy, który posiada półkę z ładowarką na dwa telefony, duży podłokietnik ze skrytką, uchwyty na butelki oraz gniazda USB.
Fotele wydają się całkiem niezłe, ale na tak krótkim dystansie nie sposób ich obiektywnie ocenić. Najważniejsze jednak, że dobranie właściwej pozycji za kierownicą nie stanowi żadnego wyzwania. Co ważne, w drugim rzędzie bez problemu zmieszczą się dwie dorosłe osoby i odbędą wygodną podróż.
Jeden silnik, dwa napędy
Chińczycy coraz więcej wiedzą o europejskich oczekiwaniach – wydaje się, że lepiej zdają sobie z nich sprawę, niż lokalni politycy, który forsują nowe rozwiązania w oderwaniu od charakterystyki i popytu rynkowego. Zostawmy jednak te wątki i przejdźmy do liczb.
Jaecoo 7 skrywa silnik 1.6 T-GDI – nie, nie jest to konstrukcja Hyundaia, choć nazwa brzmi tak samo. To jednostka benzynowa generująca 147 koni mechanicznych i 275 niutonometrów. Za przenoszenie mocy na koła odpowiada siedmiobiegowa przekładnia automatyczna.
Co ciekawe, chiński SUV występuje w dwóch wariantach napędu: FWD oraz AWD. Ten pierwszy pozwala na osiąganie setki w 10,3 sekundy. Natomiast drugi robi to samo w 11,4 sekundy. Fakt, różnica jest wyraźna, ale napęd na obie osie może przydać się w trudnych warunkach i poza asfaltem, co podnosi użyteczność samochodu.
Producent ujawnił, że pod koniec roku do oferty dołączy również hybryda plug-in. Zostanie oparta na silniku 1.5 T-GDI wspartym przez silnik elektryczny. Uzupełnieniem tego duetu będzie akumulator trakcyjny o pojemności 18,3 kWh. Według producenta, zasięg tej wersji ma sięgać 1200 kilometrów – zgodnie z normami WLTP.
Krótka przejażdżka nie pozwoliła poznać wyciszenia samochodu czy zachowania przy prędkościach autostradowych, ale dała pierwszą odpowiedź na nurtujące pytanie. Czy czuć, że to chińskie auto? Zdecydowanie nie. Równie dobrze mógłby to być model innego azjatyckiego producenta – z Korei Południowej lub Japonii.
Silnik nie emituje dużych drgań i wydaje się dobrze wygłuszony. Przy spokojnym przemieszczaniu się, automat płynnie dobierał przełożenia, co jest pozytywnym prognostykiem. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i zaczekać na kilkudniowy test.
Jaecoo 7 – cena w Polsce
Skoro jest tylko jeden silnik, klient ogranicza swój wybór do samego napędu. Za 139 900 złotych można dostać wariant FWD, który jest zintegrowany z wersją Urban. Egzemplarz w tej cenie naprawdę nie rozczarowuje wyposażeniem – wręcz przeciwnie.
Bazowa odmiana oferuje m.in.: 19-calowe felgi, reflektory Full LED, czujniki deszczu i zmierzchu, czujniki parkowania z kamerą cofania, podgrzewane fotele, skórzana tapicerkę, dotykowy ekran multimedialny (13,2 cala), cyfrowe wskaźniki (10,25 cala), klimatyzację dwustrefową, funkcje Apple CarPlay i Android Auto gniazda USB, indukcyjną ładowarkę, adaptacyjny tempomat i elektrycznie otwieraną klapę bagażnika.
Wersja Offroad jest fabrycznie zintegrowana z napędem na obie osie. Jej koszt to dokładnie 157 900 złotych. Klient, który ją wybierze, otrzymuje Jaecoo 7 wyposażone w selektor trybów jazdy (Snow, Mud, Sand i Offroad), podgrzewane fotele, kanapę, kierownicę szybę czołową, a nawet spryskiwacze. Na tym nie koniec. Dodatkowo są tu większy ekran multimedialny (14,2 cala), funkcja oczyszczania powietrza, zestaw audio Sony z 8 głośnikami, nawigacja i wyświetlacz head-up.
Chiński SUV posiada także szereg systemów wsparcia. Na pokładzie znajdziemy asystentów unikania kolizji, awaryjnego hamowania, monitorowania martwego pola i koncentracji kierowcy, rozpoznawania znaków, kontroli prędkości, jazdy w korku czy pasa ruchu. Jest więc wszystko, co u konkurentów.
Jak widać, za 150 tysięcy złotych można mieć modny samochód z pełnym wyposażeniem i napędem na obie osie. Warto wspomnieć także o siedmioletniej gwarancji z limitem do 150 tysięcy kilometrów. Dla niektórych będzie to kluczowy argument, który przekona do zakupu.
To oczywiste, że nie każdy nabywca postąpi pragmatycznie i zrezygnuje z bardziej renomowanego logo na rzecz Jaecoo. Jeśli jednak ci odważniejsi przekonają się do tego modelu, a ten okaże się solidny na długim dystansie, to azjatycki producent zrobi ogromny krok naprzód i zadomowi się w Europie. Pozostaje więc bacznie obserwować jego rozwój.