w ,

Isuzu D-MAX 2.5 TD AT Pearl White – Siła charakteru

Czym jest pick-up? Przede wszystkim autem do ciężkiej pracy. Jak pokazuje europejski rynek, może być również swego rodzaju wizytówką właściciela lubiącego wyróżniać się z tłumu. Do obu zadań idealnie pasuje D-MAX, czyli dzielny przedstawiciel Isuzu. Zapraszam na test!

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_2

Karoseria
Pierwszy rzut oka i… No właśnie, nie jest to popularny samochód na polskich drogach. Przykuwa więc liczne spojrzenia innych kierowców, co może się podobać. Ego podbudowane. Trzeba przyznać, że designerzy japońskiej marki stworzyli naprawdę atrakcyjnie wyglądający samochód o charakterze użytkowym. Co więcej, mamy do czynienia z wersja Pearl White, którą wyróżnia perłowy, biały lakier kontrastujący z szarymi felgami, grillem i progami ułatwiającymi zajmowanie miejsc w kabinie. Istotnym dopełnieniem całości jest nadbudowa, która nadaje sylwetce odrobinę sportowego charakteru. Wiem, brzmi to dziwnie w kontekście pick-upa, ale jednak… Żeby było jeszcze bardziej gangstersko, reflektory mają grafitowe wypełnienie, a lampy i szyby zostały przyciemnione. Lans w polu, lans w mieście!

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_3

Wnętrze
Największym zaskoczeniem jest przemyślane wnętrze. Kokpit Isuzu to według mnie najlepszy projekt w tym segmencie. Nie żartuje! Został wykonany z twardych, ale łatwych do wyczyszczenia plastików, które dobrze spasowano. Konsola centralna z panelami radia i klimatyzacji jest łatwa w obsłudze i fajnie wygląda. Mam jednak dwa zastrzeżenia: brak gniazda USB i umieszczenie pokrętła od regulacji głośności po japońskiej, czyli prawej stronie. Zegary są natomiast czytelne i przyjemne dla oka. Umieszczony pomiędzy nimi komputer pokładowy może i nie ma wyjątkowej rozdzielczości, ale wyświetlane na nim komunikaty są wyraźne. Jeśli chodzi o wyposażenie, to próżno narzekać. Mamy tu elektrykę szyb i lusterek, czarną podsufitkę, wielofunkcyjną, skórzaną kierownicę, tempomat i wspomnianą klimatyzację automatyczną. Nie można także pominąć szeregu praktycznych schowków, które ułatwiają znalezienie miejsca na drobiazgi – i te mniejsze, i te większe… Przydatnym rozwiązaniem są umieszczone po przeciwnych stronach cup holdery, bez których daleka podróż może irytować (nikt nie lubi szukać butelek pod fotelem).

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_4

Fotele? Są duże i nieźle wyprofilowane. Oczywiście, nie podpierają ciała tak, jak prawdziwe kubełki, ale też nikt z nich nie wypadnie. Ich zakres regulacji jest wystarczający. Tylna kanapa potrafi ukryć przeznaczenie auta, przynajmniej podczas postoju. Jest przestronna dla dwóch osób, a nawet trzy zmieszczą się tu bez uszczerbku na zdrowiu. Kąt pochylenia oparcia jest całkiem przyzwoity, a twardość siedzisk – nie budzi zastrzeżeń. Warto dodać, że zajmowanie miejsc w obu rzędach, jak i wysiadanie z auta ułatwiają dodatkowe progi, dzięki którym nie pobrudzimy się o karoserię. Pod warunkiem, że nie zapomnimy z nich skorzystać.

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_5

Cechą charakterystyczną pick-upów jest oczywiście przestrzeń załadunkowa, szumnie zwana „paką”. Na początek dodam, że nadbudowa Alpha Sport to znacznie wygodniejsze rozwiązanie, niż to, które stosowano dotychczas. Siłowniki, jak i zamki pracują bardzo dobrze. Teraz czas na liczby. Skrzynia ma 1552 mm długości, 1530 mm szerokości i 465 mm wysokości. Owszem, wysokość nie imponuje, ale zawsze można zdecydować się na inną nadbudowę albo całkowicie z niej zrezygnować. Warto dodać, że te wymiary dotyczą prezentowanej wersji z podwójną kabiną. Imponującą wartością jest natomiast 1055 kg ładowności.

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_6

Technologia
Pod maską japońskiego pick-upa może pracować każdy silnik, pod warunkiem, że będzie to 2.5 TD. Tak, D-MAX oferowany jest jedynie z jedną wysokoprężną jednostką napędową. Jest to jednak niezła, trwała konstrukcja, dlatego marudzić, zbyt bardzo, nie będę. Generuje ona 163 KM i 400 Nm momentu obrotowego. I tyle w sumie wystarczy, by Isuzu sprawnie gnało do przodu. Sprint do setki trwa około 13,5 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 180 km/h. Czy auto jest paliwożerne? Nie tak bardzo, jak moglibyśmy się tego spodziewać. W mieście można zmieścić się w 10 litrach, a na trasie zejść do 8. Średnia z całego testu (dystans 800 km, cykl mieszany), wyniosła 8,6 litra, co należy uznać za całkiem niezły rezultat. Warto też wspomnieć o zawieszeniu przednim z podwójnymi wahaczami i sprężynami śrubowymi, współpracującymi z amortyzatorami gazowymi. Dzięki temu rozwiązaniu, auto nieco pewniej zachowuje się na drodze.

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_7

Wrażenia z jazdy
Użytkowy charakter Isuzu potwierdzają wrażenia z jazd testowych. Auto ma godne gabaryty i sporą masę własną (1973 kg), co daje się odczuć, szczególnie w zatłoczonych miastach. Manewrowanie nim nie należy do najłatwiejszych czynności, jednakże dobra widoczność do przodu i na boki ułatwia sprawę. Aczkolwiek nie ukrywam, że podczas cofania przydałaby się wydajna kamera. Zastrzeżenia? Pokonywanie nierówności. Praca podwozia jest i odczuwalna, i słyszalna. Trzeba się do tego przyzwyczaić, bo ten typ tak ma.

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_8

Zespół napędowy jest natomiast prosty i trwały. Silnik ma wystarczająco dużo mocy, ale komunikuje kierowcy, że jest tam, gdzie jest i nie zamierza milczeć… Przydałoby się więc nieco lepsze wyciszenie. Pięciobiegowa skrzynia, preferująca spokojną jazdę, pasuje do jego charakteru. Nie jest to przecież hot hatch, tylko auto, które ma wytrzymać ciężkie warunki. A w tych zachowuje się naprawdę bardzo dobrze. Standardowo, napędzana jest oś tylna (2H). Możemy jednak dołączyć „przód” (4H) lub aktywować napęd z przełożeniem redukcyjnym (4L). Ostatnia opcja przyda się tylko i wyłącznie w najtrudniejszych warunkach.

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_10

I wierzcie mi, że D-MAX daje radę w każdej sytuacji. Piach, błoto, woda, śnieg czy kamienie nie są dla niego specjalną przeszkodą. Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku, bo to wciąż auto, a nie amfibia. Terenowe możliwości Isuzu są tak… terenowe, że nawet mało doświadczony w tym temacie kierowca poradzi sobie poza asfaltem. I właśnie z daleka od miejskiego zgiełku ta japońska technologia czuje się najlepiej.

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_9

Okiem przedsiębiorcy
Co ważne, ceny prezentowanego modelu są naprawdę konkurencyjne. Limitowana edycja Pearl White, ograniczona w Polsce do 15 sztuk, kosztuje od 140 159 zł brutto (113 950 zł netto). Ceny D-MAX’a z podwójną kabiną zaczynają się jednak od 87 950 zł netto. I trzeba przy tym zaznaczyć, że każdy egzemplarz wyposażony jest standardowo w napęd na obie osie, co w przypadku konkurentów nie jest oczywistością. Warto również wspomnieć o gwarancji podstawowej, która trwa 5 lat. W tym segmencie trudno o lepszą ofertę.

isuzu_d-max_2.5_td_pearl_white_test_14

Podsumowanie
Nie jestem zwolennikiem tego typu konstrukcji, ale japoński pick-up da się lubić. Dobrze wygląda, nie pali zbyt dużo, jest przyzwoicie wyposażony i sprawdza się w terenie. Czy można go nazwać autem wszechstronnym? Z całą pewnością. Czekam jednak na gruntowny lifting, przy okazji którego Japończycy powinni poprawić to, co jest do poprawienia.

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

 

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skoda pracuje nad nowymi crossoverami

Range Rover doczeka się jeszcze bardziej luksusowej wersji