w ,

Infiniti Q50S 3.0t Sport Tech – Silna elegancja

Biorąc pod uwagę zakup przedstawiciela segmentu D klasy premium pierwszym skojarzeniem jest niemiecka trójka. Na naszym rynku można jednak znaleźć bardzo ciekawą alternatywę dla Audi, BMW oraz Mercedesa, która pozwala na znacznie większą dawkę indywidualizmu. Poznajcie charakterne Infiniti Q50!

Karoseria
Ołówki japońskiej marki były na tyle zdolne, że trudno w tym aucie znaleźć jakiekolwiek podobieństwa do konkurencji. To cieszy, tym bardziej że jego sylwetka to dużo sportu i elegancji zarazem. Mimo iż Q50 produkowane jest od 2013 roku, z żadnej strony nie da się dostrzec bagażu rynkowych doświadczeń. I nie jest to zasługa skromnej popularności. Wręcz przeciwnie! Polska była przez długi czas liderem sprzedaży tego modelu w Europie.

Projektanci po prostu spisali się na medal. Proporcje, chromowane uzupełnienia, zadziornie spoglądające reflektory, nienarzucające się przetłoczenia, oryginalna linia bocznych przeszkleń i masywne zderzaki – to wszystko robi świetną robotę. Nie bez znaczenia jest także niebieski lakier, który zdobi prezentowaną sztukę. W połączeniu z ciekawymi felgami tworzy spójną, atrakcyjną całość.

Wnętrze
W kabinie czuć więcej awangardy i futurystyczności, którą trzeba okiełznać – zarówno wzrokiem, jak i rozumem. Wszystko za sprawą naprawdę odważnego kokpitu z dwoma umieszczonymi centralnie ekranami (jeden pod drugim). Takie rozwiązanie jest niezwykle rzadko spotykane (jedyne auto złapane w tej chwili przez moją wyobraźnię to najnowsze Audi A8). Wymaga ono przyzwyczajenia, bo oba elementy mają zupełnie inne interfejsy i skupiają się na skrajnie różnych funkcjach. Proces poznawczy zajął mi jedną dłuższą podróż.

Poza tym, warto zwrócić uwagę na fajne, analogowe zegary i bardzo dobrze leżącą w dłoniach kierownicę wielofunkcyjną. Jeszcze bardziej istotne wydają się materiały wykończeniowe. Wbrew temu, co mówi się o japońskich samochodach wszystkich marek, nie można stwierdzić, że Infiniti jest gorzej wykonane od swoich konkurentów. We wnętrzu można liczyć na miękkie, przyjemne w dotyku materiały, które naprawdę starannie spasowano – premium bez żadnego „ale”.

Fotele mają w sobie odrobinę sportowego sznytu i oferują niezłe podparcie boczne, ale zdecydowanie celują w szeroko pojęty komfort. Ich wielkość zadowala, podobnie jak zakres regulacji. Bez wątpienia każdy znajdzie tu odpowiednią dla siebie pozycję. W drugim rzędzie znajdziemy natomiast kanapę, na której wygodną podróż odbędą dwie dorosłe osoby. Miłym zaskoczeniem jest tu długość siedziska widoczna już na pierwszy rzut oka. Kąt pochylenia oparcia również należy uznać za właściwy.

Bagażnik, jak to w sedanach bywa, ma skromny otwór załadunkowy i dość nieregularne kształty. Mimo tego, oferuje 500 litrów, czyli wystarczająco, by zmieścić wakacyjny ekwipunek małżeństwa i dorosłych dzieci. Warto dodać, że istnieje oczywiście możliwość rozłożenia części kanapy, co zaowocuje ułatwieniem przewiezienia dłuższych przedmiotów (służy temu także otwór zakryty przez podłokietnik).

Technologia
Wygląd tego samochodu pozwala przypuszczać, że skrywa spory potencjał. Życie szybko to potwierdza – dosłownie i w przenośni. Pod maską mieszka bowiem 3-litrowe V6 Biturbo zdolne generować 405 KM (6400 obr./min.) i 475 Nm (1600 obr./min.). Ten godny arsenał trafia na oś tylną (!) za pośrednictwem 7-biegowej przekładni automatycznej. Osiągi są naprawdę genialne. Wystarczy dodać, że sprint do pierwszej setki zajmuje zaledwie 5,1 sekundy, a wskazówka prędkościomierza kończy swój spacer przy 250 km/h. Czy zużycie paliwa jest równie przyjemne? Jasne, że nie, ale 11 litrów w cyklu mieszanym to akceptowalny rezultat przy takim stadzie koni w pełnej gotowości.

Wrażenia z jazdy
I tutaj zaczyna się dziennikarska polemika. W Q50 zastosowano nietypowy układ kierowniczy, który nie jest mechanicznie połączony z przednią osią. Za przekazywanie ruchów wieńca odpowiada szereg czujników. W ten sposób kierowca otrzymuje więcej komfortu, ponieważ nie odczuwa drgań na kierownicy. Czy jednak nie ma zwłoki czasowej, która eliminuje możliwość odpowiedniego wyczucia tego, co dzieję się z przednią osią?

Podczas pokonywania ciasnego slalomu, zawodowy kierowca może odczuć różnicę pomiędzy połączeniem mechanicznym, a elektronicznym. Przy normalnej jeździe, nawet w niekorzystnych warunkach, trudno jednak zorientować się, że jest jakoś „inaczej”. Niestety, wiele osób woli powtarzać „profesjonalne teorie”, które niosą się od morza aż do Tatr. Proponuję Wam, abyście sami sprawdzili, by przekonać się, że pod tym względem nie ma powodów do obaw. Poza tym, system został jakiś czas temu udoskonalony, a także daje możliwość wyboru jednego z trzech trybów (Sport+, Sport, Standard) i jednej z trzech reakcji (Szybka+, Szybka, Normalna), dzięki czemu łatwiej się „porozumieć”.

Zostawmy więc układ kierowniczy i weźmy pod lupę coś, co budzi znacznie większy respekt. Mam oczywiście na myśli 400 koni na tylnej osi. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że to naprawdę spora moc, którą trzeba okiełznać. Na śliskiej nawierzchni wykorzystanie pełnego potencjału „od zera” wymaga uwagi i doświadczenia. W nieodpowiednich rękach taka siła kierowana jedynie na dwa tylne koła może być po prostu niebezpieczna (dotyczy to każdego podobnie skonfigurowanego samochodu). Ktoś z dobrym „warsztatem” i pokorą może jednak zaprzyjaźnić się z narowistym charakterem Infiniti.

Auto wręcz katapultuje się z każdej prędkości. Nabieraniu rozpędu towarzyszy przyjemny pomruk sześciocylindrowego benzyniaka. Co równie ważne, 7-biegowy automat nie gasi jego potencjału, bo szybko reaguje i nie gubi się przy zmianach przełożeń. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, iż mamy do czynienia ze zgranym i sprawnie pracującym duetem. Warto dodać, że spokojne podróżowanie również budzi pozytywne emocje. W takiej sytuacji cały zestaw pracuje płynnie i niemal bezszelestnie.

Ponadto, Q50 dobrze tłumi nierówności, nawet te poprzeczne. To oczywiście nie oznacza, że buja się w zakrętach jak mały kuter z dala od zatoki. Nic bardziej mylnego. Zawieszenie jest sprężyste i radzi sobie z utrzymywaniem nadwozia w ryzach podczas gwałtownych zmian toru jazdy. Jest przy tym ciche, co wpływa na komfort akustyczny we wnętrzu. W tym miejscu warto wspomnieć o niezłym zestawie audio, który także umila podróż.

W mieście, poza dobrym wyciszeniem odseparowującym kabinę od otoczenia zewnętrznego, można docenić przyzwoitą zwrotność. Widoczność z miejsca kierowcy też nie budzi zastrzeżeń. W mniej pewnych sytuacjach pomoże jednak system, który przekazuje obraz z kamer umieszczonych wokół pojazdu. Dzięki niemu naprawdę trudno uderzyć w cokolwiek, co znajduje się w pobliżu. Nie bez znaczenia jest także pokaźna liczba systemów bezpieczeństwa, wśród których znajdziemy m.in.: monitorowanie martwego pola, ostrzeganie o zbliżającym się pojeździe podczas cofania, zapobieganie/zmniejszanie skutków kolizji czy inteligentny tempomat.

Okiem przedsiębiorcy
Ile kosztuje Q50? Cennik otwiera kwota 159 990 zł za 2,2-litrowego diesla zintegrowanego z 6-biegowym manualem oraz bazowym wyposażeniem. Za topową wersję (Sport Tech), 3-litrowe Turbo, 7-biegowy automat i niemal wszystkie dostępne opcje trzeba zapłacić ok. 270 tysięcy złotych. To naprawdę bardzo korzystna oferta . Porównywalne wersje niemieckiej trójki z podobnym wyposażeniem kosztują znacznie więcej. Popularność tego modelu w Polsce jest więc w pełni uzasadniona.

Podsumowanie
Infiniti Q50 jest dobrą alternatywą dla europejskiej konkurencji. Posiada swój styl i wiele ciekawych rozwiązań, które zainteresują miłośników nowoczesnej technologii. W prezentowanej wersji potrafi też podnieść poziom adrenaliny i zawstydzić wiele potencjalnych aut ze sportowym zacięciem – doktor Jekyll kiedy chcesz, Pan Hyde gdy potrzebujesz…

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ken Block kupił Forda, którym jeździł Krzysztof Hołowczyc!

Aston Martin DB11 Volante oficjalnie