Niebezpieczeństwo na polskich drogach to efekt nieostrożnej jazdy uczestników ruchu. Mimo coraz lepszej infrastruktury, sytuacja jest wciąż niepokojąca.
Oto kolejny tego przykład. Hondziarz spieszył się, ale postanowił zostać szeryfem, ponieważ inny kierowca zdenerwował go swoim zachowaniem. Brzmi to wszystko absurdalnie, ale takie zdarzenia to częsty widok w naszym kraju.
Zaczęło się od manewru wyprzedzania lewym pasem. Kierowca japońskiego samochodu raczej nie interesował się bezpiecznym odstępem. Celem było jak najszybsze znalezienie się przed innymi użytkownikami drogi.
Klakson – ujma na honorze
Hondziarz jechał na zderzaku i użył długich świateł drogowych (tzw, długich), aby kierowca, który prawidłowo i całkiem sprawnie wykonywał manewr wyprzedzania szybciej zjechał na lewy pas. Gdy do tego doszło, nagrywający użył sygnału dźwiękowego.
Kierowca Hondy nagle zmienił nastawienie. Mimo że miał przed sobą pusty pas, postanowił gwałtownie zwolnić na lewym pasie. Jego hamowanie przeczy przejawom pośpiechu, których dopuszczał się chwilę wcześniej.
Jak widać, użytkownik japońskiego samochodu popadał ze skrajności w skrajność. Kompleksy? Poczucie wyższości? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Na pewno brak wyobraźni i kłopoty z rozsądnym postrzeganiem rzeczywistości.
Pamiętajmy, by nie postępować w taki sposób. Tworzenie zagrożenia na drodze może skończyć się poważnymi konsekwencjami, których każdy wolałby uniknąć. Mając szacunek do innych uczestników ruchu, zwiększamy poziom kultury jazdy i minimalizujemy ryzyko wystąpienia niepożądanych zdarzeń drogowych.