Wpływanie do portu może być banalnie proste, ale też bardzo trudne. Wszystko zależy od okoliczności i samej jednostki.
W tym przypadku był to naprawdę ciężkie zadanie – głównie z powodu gabarytów. Prom M/S Nordlandia pojawił się w Helsinkach w asyście. Nagranie nie przedstawia całego statku i jego otoczenia, dlatego trudno jednoznacznie stwierdzić, ile maszyn mu pomagało. Widać jednak, jak holownik Artemis uratował prom przed zderzeniem, co było sporą sztuką.
W pewnym momencie prąd zaczął spychać jednostkę w stronę infrastruktury portowej. Wtedy, w ostatniej chwili, między betonowym nabrzeżem, a promem pojawił się holownik, którego kapitan wpłynął bokiem, a następnie użył pełnej mocy, by „odbić się” od portu i wypchnąć większy statek. Akcja została zakończona powodzeniem.
Praca holownika zasługuje na uznanie. Jak sama nazwa wskazuje, ma on nieco inne zadanie, a jednak doświadczony kapitan potrafił sobie poradzić w niecodziennych okolicznościach. Tak naprawdę ryzykował zniszczeniem własnej jednostki. Warunki atmosferyczne były ciężkie i mogło skończyć się poważnym uszkodzeniem dwóch jednostek, a nawet wypadkiem, w którym ucierpieliby ludzie.
Warto w tym miejscu poświęcić parę zdań samym holownikom. To jednostki wodne pomagające wpływać dużym jednostkom do portów. Od ich asysty często zależy bezpieczeństwo w takich miejscach. Holowniki słyną z bardzo dobrej zwrotności i dużej mocy. Te największe jednostki oceaniczne potrafią mieć nawet 30 tysięcy koni mechanicznych.