Puzzle Formuły 1 na sezon 2022 powoli zaczynają tworzyć pełen obraz. Kolejne z nich ustawił Valtteri Bottas.
Jak już wspomnieliśmy, fiński kierowca wyścigowy będący do tej pory reprezentantem Mercedesa, podpisał wieloletni kontrakt z Alfa Romeo Racing Orlen. Było więc pewne, że straci miejsce u aktualnego pracodawcy na rzecz George’a Russella. Po przekazaniu wiadomości mediom, Hamilton podziękował koledze z zespołu, który będzie mu towarzyszył do końca tegorocznych zmagań.
Wyświetl ten post na Instagramie.
„Jestem ogromnie dumny, że przez ostatnich pięć lat pracowałem u boku Valtteriego. Wspólnie byliśmy częścią teamu, który dostarczył cztery mistrzostwa konstruktorów” – powiedział siedmiokrotny mistrz świata. W dalszej części wpisu dodał, że Bottas „był najlepszym kolegą z zespołu, z którym miałem przyjemność współpracować”. I te słowa mówią wiele o szorstkiej komunikacji z wcześniejszym partnerem, Nico Rosbergiem, który nie zamierzał być numerem dwa w ekipie.
Trudne czasy dla Hamiltona?
Zmiana partnera zespołowego jest dla Lewisa powodem do obaw – pod wieloma względami. Nie chodzi o to, że przychodzi nowy kierowca tylko o to, jaki to kierowca. George Russell to młody i ambitny talent, który szybko staje się pupilem największej grupy kibiców.
Nie jest to żadne zaskoczenie, skoro większość środowiska to brytyjska publika. Pomagają w tym skrupulatnie rodzime media, które również mają największe wpływy spośród wszystkich przedstawicieli „czwartej władzy”. Niewykluczone, że to one przyspieszyły odejście Bottasa.
Trudno będzie na dłuższą metę zrobić z Russella potulnego kierowcę, który zaakceptuje wyższość Hamiltona. Jeżeli Toto Wolf pozwoli na ściganie (a dziś nie ma powodów, by jego drugi kierowca dał radość kibicom), to w 2021 roku możemy być świadkami ostatniej możliwości zdobycia tytułu przez siedmiokrotnego mistrza świata.
A może jednak numer dwa?
To jednak tylko jedna z teorii. Być może rezultaty kwalifikacyjne nie pójdą w parze z tempem wyścigowym albo będą pewne różnice w bolidach i młody Brytyjczyk nie będzie w stanie walczyć z Hamiltonem. Mamy co do tego wątpliwości, bo w zeszłym sezonie, gdy dostał bolid Lewisa zrobił wszystko, co mógł i zabłysnął. Pokazał więc, że w odpowiednim samochodzie jest w stanie zrobić bardzo wiele.
Szykuje się zatem bardzo ciekawy sezon. Russell jest zagrożeniem nie tylko dla Hamiltona, ale też Verstappena, Norrisa i Leclerca. Właśnie w tych kierowcach (z naciskiem na Holendra) upatruje się przyszłych mistrzów świata – jeżeli tylko maszyny i okoliczności na to pozwolą.