Takiego wyścigu dawno nie było. Liczne zwroty akcji, kolizje, poślizgi – to wszystko czekało dziś na wszystkich fanów Formuły 1. Niewykluczone, że była to najistotniejsza niedziela w całym sezonie.
Grand Prix Brazylii 2024 wzbudziło ogromne emocje jeszcze przed oficjalnym startem. Przez deszcz, kwalifikacje zostały przeniesione na dzisiejsze południe. Właśnie podczas tej sesji kilku kierowców rozbiło swoje bolidy.
Wśród nich był Alex Albon, który doprowadził do tak dużych zniszczeń, że mechanicy nie zdołali przywrócić jego maszyny do użyteczności. Kierowca Williamsa został więc zmuszony do zrezygnowania ze startu.
Właściwa rywalizacja rozpoczęła się około godziny 16:45. Przesunięcie sprowokował Lance Stroll, który podczas okrążenia formującego wypadł z toru. Jakby tego było mało, chciał wrócić na asfalt „na skróty” i utknął w piasku.
Grand Prix Brazylii 2024 dla Verstappena
Holender ruszał z końca stawki i miał przed sobą cały peleton. Już na pierwszych kilometrach zdołał jednak przebić się na jedenaste miejsce. Później jechał solidnie – za czołówką. W pewnym momencie uśmiechnęło się do niego jeszcze większe szczęście.
Gdy liderzy zjeżdżali do boksów, Verstappen został i razem z Oconem i Gasly’m pozostał na czele. Wtedy też pojawiła się czerwona flaga, która oznaczała obowiązkowy zjazd do alei serwisowej. Kierowcy Red Bulla i Alpine dostali więc darmowy pit stop (i to bez presji czasowej), a do tego zachowali swoje pozycje.
I wtedy właśnie wszystko zaczęło się układać pod dyktando holenderskiego kierowcy. Po lotnym restarcie wyprzedził Alpine i zaczął budować przewagę, którą utrzymał do samego końca. Wygrał z dużą przewagą i spokojem.
Tym samym wzmocnił pozycję lidera na trzy wyścigi przed końcem i tylko jakaś tragedia byłaby w stanie odebrać mu tytuł. A na to się nie zanosi, bo Verstappen wykorzystuje swój bolid „ponad stan” i regularnie zdobywa dużo punktów.
Niespodzianka Alpine
Przed Grand Prix Brazylii 2024 nikt nie zakładał, że Alpine zdobędzie punkty. Tymczasem francuscy kierowcy stanęli na podium. Ocon dojechał na drugim miejscu. Nie walczył z Verstappenem, który jechał zupełnie innym tempem. Wolał zachować się bezpiecznie i była to słuszna strategia.
Gasly też nie miał powodów do narzekania. Czerwona flaga pomogła Francuzowi, który cały czas walczył o zachowanie swojej pozycji, co nie było łatwe, bo na plecach znajdował się Russell. Brytyjczyk atakował na różne sposoby, ale nie zdołał wyprzedzić swojego rywala.
Można mówić o specyficznych warunkach i przypadkowości, ale trzeba uczciwie przyznać, że deszczowa aura pomogła bolidom Alpine, które spisywały się zaskakująco dobrze. Nie ustępowały czołówce, co z pewnością było dużym zaskoczeniem.
Pechowcy Grand Prix Brazylii 2024
Wszystko zaczęło się od Albona i Strolla, ale lista pechowców była znacznie dłuższa. Wśród nich znaleźli się również Colapinto, Sainz i Hulkenberg. Ten ostatni został nawet zdyskwalifikowany, bo skorzystał z pomocy osób trzecich podczas powrotu na tor.
O pechu może mówić również Alonso, który narzekał na dobijanie wywołujące ból kręgosłupa. Dojechał do mety jako przedostatni – za nim znalazł się tylko Zhou. Poza dziesiątka znaleźli się także Bottas, Bearman oraz Perez.
Wydaje się, że Norris też nie ma powodów do zadowolenia. Miał szansę na zwycięstwo (mimo starty pozycji na starcie na rzecz Russella), ale czerwona flaga ułożyła wyścig nie po jego myśli i praktycznie wyeliminowała jego szanse na wygraną. Było widać, że próbuje przebijać się, ale bolid na wiele nie pozwalał – przynajmniej w takich warunkach.