Prosty odcinek, dobra widoczność, prawidłowo jadący użytkownicy drogi. Co może pójść nie tak? Jak się okazuje, bardzo wiele. Wystarczy nieuwaga jednej osoby…
To typowy wypadek, w którym bierze udział motocyklista. Poruszał się po ulicy z pierwszeństwem, ale kierowca srebrnego minivana bez zastanowienia wjechał pod jego koła. Z pewnością nawet nie spojrzał w lewo, przez co doprowadził do wymuszenia. Nie było szans na wyhamowanie…
Motocyklista uderzył w pojazd, a następnie wyleciał w powietrze i spadł tuż przed maskę auta zbliżającego się z przeciwka. Na szczęście jego kierowca zdołał wytracić prędkość i nie doszło do potrącenia lub przejechania. Skończyło się na niegroźnych obrażeniach i zniszczeniu maszyny. A mogło dojść do tragedii.
Niektórzy twierdzą, że takie zdarzenia mają miejsce, bo użytkownicy jednośladów jeżdżą zbyt szybko. To nagranie pokazuje jednak, że nie jest to regułą. Głupota 59-letniego kierowcy została dość łagodnie potraktowana – otrzymał 500 zł mandatu.