Amerykańska marka po raz pierwszy od siedmiu lat zanotowała spadek zainteresowania. Niektórzy zwiastują, że to początek problemów, ale fakty są takie, że inni producenci są w dużo trudniejszej sytuacji. Globalna sprzedaż Tesli i tak przebiła wynik Audi, co daje do myślenia. Niewykluczone, że z każdym kolejnym rokiem ta różnica będzie większa.
Czasy są trudne i przede wszystkim niepewne dla całego sektora motoryzacyjnego. Koncerny nie wiedzą, co robić – będąc między młotem a kowadłem. Z jednej strony muszą liczyć się z naciskami politycznymi, które są związane z normami emisji spalin. Z drugiej jednak powinni patrzeć na oczekiwania rynkowe, które są zupełnie inne, niż te ze strony rządów.
Pamiętajmy jednak, że sytuacja europejska nie jest wyznacznikiem. W zależności od kontynentu czy regionu, problemy i wyzwania mogą być inne. O ile w Europie są to rzeczywiście zaostrzane przepisy ekologiczne, o tyle w Chinach chodzi przede wszystkim o rosnącą konkurencję ze strony rodzimego przemysłu. W obu Amerykach też nie jest łatwo, bo oba wątki nakładają się na siebie.
Globalna sprzedaż Tesli
Krótko mówiąc, bez względu na to, jaką gamę produktową ma dany producent, czasy są takie, że i tak musi liczyć się z licznymi problemami. Nie ma zatem jednego kierunku, który daje pewność. Teoretycznie, najbezpieczniejsza jest dywersyfikacja, ale ona również nie stanowi idealnego rozwiązania – szczególnie pod względem ekonomicznym.
Globalna sprzedaż Tesli w 2024 roku wyniosła dokładnie 1,79 miliona pojazdów. W przypadku Audi było to 1,67 miliona aut, co jest znaczącą różnicą. O ile Teslę wybrało o 20 tysięcy klientów mniej (w porównaniu do 2023 roku), o tyle strata Audi sięgnęła 230 tysięcy klientów. A to wiele zmienia.

I tu warto wrócić do 2017 roku, kiedy Audi zanotowało wynik na poziomie 1,9 miliona sztuk, a Tesla – zaledwie 103 tysiące sztuk. To pokazuje, jak wielki postęp rynkowy zrobiła amerykańska marka. Natomiast ta niemiecka utrzymuje cały czas zbliżony poziom. Prawie identyczny wynik odnotowała w latach 2020-2021.
Jak podał Bloomberg, sytuacja producenta z Ingolstadt pogorszyła się przez spadki sprzedaży na takich rynkach, jak Chiny, Niemcy i Ameryka Północna. Może to wiązać się zarówno z wzrastającą konkurencją z Chin, jak i naciskiem na auta akumulatorowe, które nie cieszą się tak dużym wzięciem, jak oczekiwano.
Co dalej?
Nie ma dziś dobrego wyjścia. Niektórzy producenci całkowicie podporządkowali swoją strategię optymalizacji emisyjnej, co oznacza, że zainwestowali miliardy w napędy elektryczne. A to zmienia perspektywę na co najmniej dekadę.
Jeżeli Unia Europejska wycofa się z wprowadzenia zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 roku, to nie tylko straci wiarygodność, ale także będzie musiała ponieść koszty związane z inwestycjami koncernów, które pod jej naciskiem dostosowują swoje gamy produktowe. Pamiętajmy, że w motoryzacji to długi proces – projektowanie, testowanie, wdrażanie i dystrybucja mogą trwać nawet kilka lat.
Jeśli zakaz nie zostanie odroczony lub prawnie zmodyfikowany (większe ustępstwa pozwalające na sprzedaż alternatyw), to rynek może się załamać, co doprowadzi do poważnych problemów – nie tylko w sektorze motoryzacyjnym.