Jego wyczyny wzbudzały ogromne kontrowersje, ale błyskawicznie obiegały świat. Giorgi Tevzadze miał niezwykłe wyczucie, ale swoje umiejętności szlifował na drogach publicznych, co było dużym ryzykiem.
Potrafił mijać innych użytkowników ruchu „na zapałkę”. Jakby tego było mało, część aut wyprzedzał driftem... Biorąc pod uwagę spory ruch w Tbilisi, były to wręcz karkołomne wyzwania. Znał jednak doskonale swój samochód i ufał własnemu doświadczeniu. Przypomnijmy, że korzystał głównie z czarnego BMW M5 E34.
Już wtedy jego jazda szokowała, ale dziś wydaje się jeszcze bardziej absurdalna. Nikt nie powinien decydować się na taką brawurę, dlatego nigdy nie naśladujcie jego zachowań. Mogą one prowadzić do niepożądanych zdarzeń drogowych.
Jego marzeniem była praca kaskadera. Nigdy jednak nie udało mu się tego osiągnąć. Zginął w wypadku drogowym – jako pasażer. Minęło już 7 lat od tego wydarzenia. Gdyby nie tragiczna historia, dziś mógłby spełniać się jako profesjonalista na planie filmowym.
Po pierwsze, to nie czarnym a wiśniowym OOM-500
Po drugie, im więcej ludzi naśladuje taką jazdę, tym mniej wypadków będzie, w końcu ludzie nauczą się jeździć.
Dobrze gadasz!
Zginął podobnie, jak Paul Walker.
Co za kretyn popiera taka jazdę po drogach publicznych ,masakra.To ,że jest to piękne to inna sprawa.Ale jak drifter zabije wam dziecko ,bo się zabawiał autem to ciekawe co wtedy powiecie barany.Predzej czy później doszłoby do kolizji lub czyjejś śmierci