Co się stanie, gdy do auta podepniemy za pomocą linki pojazd trójkołowy i wyposażymy go w duże śmigło?
Na to pytanie niewielu chciało znać odpowiedź. Grupa śmiałków postanowiła jednak to sprawdzić, co oczywiście nie było najbardziej rozsądnym pomysłem. Na szczęście podjęli się tego zadania w odpowiednim miejscu – na zamkniętym pasie startowym. I nie dlatego, że chcieli wylecieć w powietrze, tylko dlatego, że było tam względnie bezpiecznie na taką próbę.
Owym pojazdem był Robin Reliant, który kiedyś został wyśmiany przez Clarksona w Top Gear. I trudno się temu dziwić, skoro dachował po zjechaniu ze zwykłego podjazdu (przez gwałtowne skręcenie kierownicą).
Przejdźmy jednak do kluczowego wątku. W kabinie umieszczono najodważniejszego z „badaczy” i podjęto próbę. Śmigło zaczęło rzeczywiście unosić pojazd, choć szczęście nie trwało długo. Po kilku sekundach lotu, stabilność została zaburzona i auto wylądowało na boku. Zobaczcie to: