Do bardzo niebezpiecznego zdarzenia doszło na jednej z gdańskich ulic, kiedy jeden z kierowców nie wytrzymał ciśnienia.
Mężczyzna jadący dostawczym Volkswagenem zachował się w sposób naganny. Podjął się wyprzedzania „na trzeciego” i ryzykował czołowym zderzeniem z samochodem, który nadjeżdżał z przeciwka. Kierujący srebrnym Peugeotem wyhamował niemal do zera. Na tym jednak nie koniec tej historii. Biały samochód dostawczy nagle zatrzymał się na jezdni blokując pas ruchu. Wtedy też agresor zaczepił kierowcę Malucha.
Duże prawdopodobieństwo, że wcześniej doszło do jakiejś niebezpiecznej sytuacji pomiędzy tymi osobami. Kierowca Fiata też nie zachowywał się w porządku, czego dowodem był środkowy palec skierowany w stronę agresywnego mężczyzny. Trudno jednoznacznie stwierdzić, o czym panowie rozmawiali, ale z pewnością była to dyskusja okraszona obelgami, a może i groźbami. Szczęście w nieszczęściu, że nie doszło do rękoczynów.
Kierowca Volkswagena w końcu wrócił do swojego samochodu i kontynuował jazdę. Wtedy też skończyło się realne zagrożenie. Bez względu na powód, takie zachowania nie są akceptowalne. Nikt nie może postępować w sposób, który naraża innych uczestników ruchu.
Nawet jeśli którykolwiek kierowca zawini na drodze (celowo lub przypadkowo), inny użytkownik jezdni nie ma prawa wymierzać mu kary na własną rękę czy dopuszczać się czynów takich, jak ten. Przypomnijmy, że niewiele brakowało do zderzenia czołowego.