Kryzys produkcyjny dotyka praktycznie każdą gałąź przemysłu. Motoryzacja nie jest tu niestety wyjątkiem.
Amerykańska marka stara się temu radzić. Właśnie dlatego Ford wstrzymał zamówienia na Fiestę i Focusa. To nie oznacza, że tych modeli nie będzie można kupić. Wręcz przeciwnie, będą dostępne, ale na stoku dealerskim.
Producent zamierza oferować najbardziej popularne połączenia konfiguracyjne – zarówno pod względem napędowym, jak i wyposażeniowym. Dlaczego? Wszystko za sprawą optymalizacji procesów produkcji. W ten sposób uda się wszystko przyspieszyć. A dziś największym problemem jest właśnie czas oczekiwania spowodowany brakiem części. Boryka się z tym większość marek w Europie i na świecie.
Ford wstrzymał zamówienia na Fiestę i Focusa
Z perspektywy klienta, wbrew pozorom, to dobra decyzja. Lepiej mieć nieco gorsze lub inne wyposażenie w swoim wymarzonym samochodzie, niż nie móc w ogóle nabyć tego samochodu. To oczywiste. Ciągłość produkcyjna może również pozytywnie wpłynąć na ceny. Jeżeli odpowiednia podaż zostanie utrzymana, to uda się zaspokoić duży popyt. Jeżeli nie, to koszty nabycia jak zwykle urosną.

Ford podkreśla, że to jedyne rozwiązanie, by móc realizować dostawy do klientów krótsze niż rok. Marka przewiduje, że w bieżącym roku uda się wyprodukować 117 tysięcy egzemplarzy Focusa. Pierwotnie miało być 195 tysięcy, co pokazuje, jak dotkliwy jest ten kryzys.
Pozostaje mieć nadzieje, że kłopoty z zaopatrzeniem zostaną za kilka miesięcy rozwiązane. To też nauczka dla wszystkich producentów, którzy optymalizując koszty zrezygnowali z szerokiego zakresu magazynowania części. W takich sytuacjach prowadzi to do niepożądanych konsekwencji, co widać na każdym kroku.