Każdy Naród ma inne wymagania – także te motoryzacyjne. Polacy lubią praktyczne samochody, które są dobrze wyposażone, ale też nieskomplikowane technologicznie. Ważne, by miały również rozsądne skalkulowane cenniki. I właśnie w takie ramy idealnie wpisuje się Fiat Tipo. Tym razem miałem do czynienia z jego najbardziej praktyczną wersją nadwoziową – Station Wagon.
Karoseria
Kiedyś auta określane mianem „budżetowych” wyglądały bardzo skromnie. Zresztą, część konstrukcji do dziś prezentuje się mało okazale. Włoski przedstawiciel tego gatunku to jednak zupełnie inna szkoła. Cieszy mnie, że projektanci stworzyli naprawdę fajną sylwetkę, która z żadnej strony nie pozostawia nic do życzenia. Owszem, mamy do czynienia z topową wersją wyposażenia, ale nawet w tych podstawowych ten model może się podobać.
Przednią część karoserii tworzą reflektory z diodami do jazdy dziennej, szeroki, chromowany grill oraz ładny zderzak, w który wkomponowano światła przeciwmgłowe. Z tyłu znajdziemy natomiast podłużne lampy zachodzące na klapę, lotkę nad wyraźnie pochyloną szybą i kilka widocznych przetłoczeń. Całość dopełniają srebrno-czarne felgi. Wiem, że to ma drugorzędne znaczenie, ale oczy cieszy także błękitny lakier.
Wnętrze
Na tle konkurentów, kokpit wygląda jak z wyższej ligi. I piszę to z pełną odpowiedzialnością. W tej klasie (301, Rapid, C-Elysee) trudno o miękkie tworzywa, ale Fiat stanął na wysokości zadania. Co istotne, panele drzwiowe również zostały odpowiednio wykończone, dlatego oparcie ręki nie jest dyskusyjną przyjemnością. Co więcej, spasowanie poszczególnych elementów nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Da się? Jasne, że tak!
Na konsoli centralnej znajdziemy ekran multimedialny zintegrowany z systemem Bluetooth i nawigacją. Nie jest może specjalnie duży, ale wystarczająco czytelny. Poza tym, można okiełznać jego obsługę już podczas pierwszego kontaktu. Pod nim wygospodarowano miejsce na ergonomiczny panel klimatyzacji. Z kolei przed wielofunkcyjną kierownicą uplasowano proste zegary, które nie męczą oczu nawet po zmroku.
Dość wysoko osadzone fotele może nie są z ekstraklasy, ale osoby średniego wzrostu nie powinny narzekać na ich wielkość. Należy w tym miejscu dodać, że zakres regulacji pozwala na dobranie odpowiedniej pozycji. Wyprofilowanie też nie rodzi kłopotów, choć przydałoby się lepsze podparcie na wysokości ramion. Z kolei w drugim rzędzie swobodną podróż mogą zanotować dwie dorosłe osoby – przestrzeni jest pod dostatkiem w każdą ze stron.
Jeśli chodzi o bagażnik, Tipo Station Wagon może rywalizować z graczami segmentu C, a nie B+. W standardowej konfiguracji oferuje bowiem 550 litrów pojemności, które wzbogacone są regularnymi kształtami, szerokim otworem i nisko poprowadzonym progiem załadunku. Nie zabrakło także dodatkowych wnęk i podwójnej podłogi.
Technologia
Sercem prezentowanego egzemplarza jest znany i lubiany MultiJet o pojemności 1,6 litra. W tym przypadku generuje 120 KM (przy 3750 obr./min.) i 320 Nm (przy 1750 obr./min.). Współpracuje z nim 6-biegowa przekładnia automatyczna kierująca wszystkie argumenty na oś przednią. Jako że gabaryty samochodu są stosunkowo skromne, taki potencjał wystarcza do sprawnego nabierania prędkości. Tipo Station Wagon rozmienia pierwszą setkę w 10 sekund i kończy przyspieszać dopiero przy 200 km/h – lepsze rezultaty z pewnością nie są potrzebne przeciętnemu użytkownikowi. Dobrze wypada też zużycie paliwa. Średnia z testu (900 km, cykl mieszany) wyniosła 6,8 litra, a byłem wyraźnie oddalony do jakichkolwiek prób ekonomicznej jazdy.
Wrażenia z jazdy
Zespół napędowy ma swoje wady i zalety. Na zimno, silnik pracuje dość głośno, podobnie zresztą jak przekładnia. Gdy jednak układ nabierze temperatury, kultura nie budzi zastrzeżeń. Automat nie jest specjalnie szybki, ale pasuje do charakteru auta. Płynność podczas zmiany przełożeń stoi na przyzwoitym poziomie. Plusem jest też spory wigor w niemal każdym zakresie obrotów. Nawet jadąc z prędkością dwucyfrową na najwyższym biegu, można całkiem sprawnie odpychać się do przodu.
Co istotne, Tipo ma niezły układ kierowniczy, który pozwala na nabranie pewności podczas jazdy – nawet na autostradzie. Choć zawieszenie pozwala na przechyły nadwozia, wszystko odbywa się w granicach bezpieczeństwa. Ponadto, można liczyć na naprawdę bardzo dobre tłumienie nierówności. Nawet te największe, poprzeczne przeszkody nie wywołują bólu kręgosłupa – a to w tej klasie nie jest takie oczywiste…
A jak włoskie kombi spisuje się w mieście? Lepiej niż godnie. Jest zwrotne i całkiem zręcznie wpisuje się w luki parkingowe. Co równie ważne, oferuje kierowcy dobrą widoczność w każdą stronę. Jeśli jednak ktoś nie ma w sobie wystarczającej pewności, z pomocą przychodzi kamera cofania. Gdybym jednak miał zasugerować w co należy zainwestować, to postawiłbym na lepsze wyciszenie kabiny, która powinna być nieco lepiej odizolowana od zewnętrznego zgiełku.
Okiem przedsiębiorcy
Za bazową wersję Tipo Station Wagon trzeba zapłacić 56 900 zł. W tej cenie klient otrzymuje wyposażenie Pop (podstawowe), 95-konny silnik benzynowy i skrzynię manualną. Już w standardzie może liczyć na klimatyzację, komputer pokładowy, elektryczne szyby, a nawet multimedia z gniazdem USB. Prezentowany wariant to drugi biegun oferty wyceniany na 86 900 zł. Rezygnacja z automatu pozwoli na zaoszczędzenie 6 tysięcy.
Osoby zainteresowane zakupem tego modelu mogą postawić na kredyt. W tym wariancie Fiat oferuje umowę na okres od 6 do 96 miesięcy. Z kolei dla przedsiębiorców oferowany jest leasing na okres od 24 do 60 miesięcy. Co więcej, wachlarz finansowania wzbogaca wynajem długoterminowy, na który decyduje się coraz większa liczba Polaków. W jego przypadku umowa również może trwać od 24 do 60 miesięcy, tyle że limit kilometrów wynosi 200 tysięcy.
Podsumowanie
Fiat wraca do korzeni. W gamie włoskiej marki brakowało modelu dla klientów szukających porządnego, praktycznego auta w rozsądnych cenach. Kombi z pewnością sprosta rodzinnym oczekiwaniom, ale będą też tacy, którym wystarczy sedan (-9500 zł) lub hatchback (-3500 zł). Czy kupno topowej wersji wyposażeniowej ma sens? To już kwestia indywidualnych upodobań.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński