Rynki azjatyckie rządzą się swoimi prawami. Wiele marek z myślą o nich tworzą zupełnie inne modele, które nie są dostępne w Europie.
Kolejnym tego przykładem może być Volkswagen Lamando. Wielu może widzieć w nim Ferrari dla ubogich albo chińskiego Peugeota. Wszystko za sprawą stylistyki, której trudno przypisać własną tożsamość.
Pas przedni ma „uśmiech” w zderzaku i zwężające się reflektory. Widzimy w tym mocne nawiązania do Ferrari Portofino. Wiemy, brzmi to dziwnie, ale sami spójrzcie:
Sylwetka sedana i tylna część pojazdu nawiązują natomiast do Peugeota 508 najnowszej generacji. Wszystko za sprawą prostych kształtów oraz wąskich lamp złączonych litą, czarną listwą. Popatrzcie:
Oczywistym jest, że nie ma tu typowego podrabiania, ale trudno znaleźć sens w tym designie – przynajmniej z perspektywy Europejczyka. Chińczycy mają na pewno inne gusta. Właśnie z myślą o nich powstał ten samochód.
Jak go klasyfikować? Jest tym dla Jetty, czym Arteon dla Passata. To nieco bardziej ekskluzywna wariacja kompaktowego modelu, która ma zainteresować klientów szukających czegoś więcej, niż konserwatywny styl.
Do sieci nie wyciekły jeszcze zdjęcia wnętrza, ale można podejrzewać, że znajdą się w nim cyfrowe zegary, dotykowy ekran multimedialny, niezależny panel klimatyzacji i przełączniki znane z takich modeli, jak Polo, T-Cross i T-Roc.
Volkswagen Lamando ma 4784 milimetry długości, 1831 milimetry szerokości, 1469 milimetrów wysokości oraz 2731 milimetrów rozstawu osi. Będzie dostępny z kołami w rozmiarach od 16 do 18 cali.
Gama jednostek nie jest jeszcze znana. Duże prawdopodobieństwo, że oferta zostanie oparta na silniku 1.4 TSI generującym 149 koni mechanicznych. Z pewnością będzie on dostępny zarówno z sześciobiegowym manualem, jak i skrzynią dwusprzęgłową DSG.