Niemiecki producent przygotowuje się do rewolucji w przemyśle motoryzacyjnym. Czy tego chcemy, czy też nie, modele na prąd są przyszłością.
Każda marka stara się przyzwyczajać klientów do nowej rzeczywistości. Lepiej robić to stopniowo zamiast odwracać wszystko o 180 stopni. Kolejnym krokiem tej firmy będzie elektryczny Volkswagen Golf R, który podobno jest już projektowany.
Dziewiąta generacja popularnego samochodu kompaktowego będzie pozbawiona silników spalinowych. To oznacza, że w gamie nie będzie także hybryd (nawet plug-in). Niektórzy mogą na to kręcić nosem, ale trzeba pamiętać, że Unia Europejska przegłosowała zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku.
Elektryczny Volkswagen Golf R – piekło zamarznie?
Klienci powoli przekonują się do modelu ID.3, ale nie ma mowy, by był on w stanie zastąpić dziś sportowe modele. Samochody elektryczne nie generują takich samych emocji, nawet jeśli dysponują lepszymi osiągami, niż auta zasilane benzyną. I jeszcze wiele lat musi upłynąć, by konserwatywni fani motoryzacji zapomnieli o dziś najpowszechniejszym, na sile detronizowanym źródle energii.
Niewykluczone, że nowy model ID.2 w topowej wersji zostanie transformowany w Golfa GTI. Będzie bazował na platformie MEB-Plus dostosowanej do napędów na przednią lub obie osie. To też daje podstawy do stworzenia Golfa R.
Według nas to trochę za wcześnie. Nowy Volkswagen Golf R mógłby otrzymać napęd hybrydowy, który byłby dobrym etapem przejściowym. Przypomnijmy, że istnieje taki układ stworzony przez inżynierów niemieckiej marki. Oparty jest na trzylitrowym silniku V6 wspieranym przez jednostkę elektryczną. Łączny potencjał tego zestawu to 456 koni mechanicznych i 702 niutonometry.
Hybrydowy Volkswagen Golf R wydaje się znacznie ciekawszym pomysłem, ale w grę wchodzą także koszty. Pozostało naprawdę niewiele lat do całkowitej elektryfikacji, dlatego producenci będą stopniowo wygaszać modele spalinowe – przynajmniej w Europie, która staje się skansenem premium. W Stanach Zjednoczonych, Azji i Ameryce Południowej nie ma tak dużych obostrzeń. Poza tym, podatki są mniejsze. Z perspektywy planety nie ma więc mowy o znaczącej zmianie, a przecież to miało być priorytetem