Sięgnijmy pamięcią do początków tego tysiąclecia, gdy Elon Musk dopiero rozpoczynał przygotowania do stworzenia Tesli. Pewnie niektórych może zaskoczyć, że na rynku już wtedy istniały samochody na prąd.
Jeden z nich oferowała marka, która przez lata broniła się przed rozwojem napędów akumulatorowych. Niedawno przeprowadzono licytację, podczas której został sprzedany jej elektryczny SUV za 20 tysięcy złotych.
Zacznijmy jednak od krótkiego wprowadzenia. Bohaterem tej historii jest Toyota RAV4 Electric. Tak, kompaktowy SUV „na baterie”. Niewielka liczba fanów motoryzacji zdaje sobie sprawę z istnienia takiej wersji. Pierwsza generacja popularnego modelu japońskiej marki cieszyła się dużym popytem, ale wariant elektryczny był jedynie ciekawostką.
Krótko mówiąc, nie spotkał się z uznaniem klientów. Jego debiut nastąpił w 1997 roku, czyli 27 lat temu. Od tego czasu zmieniło się naprawdę wiele, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, trudno mówić o ogromnym tempie rozwoju tej technologii.
Toyota RAV4 Electric – kluczowe parametry
Jak sugerują dane techniczne, taka konfiguracja oferuje silnik generujący 67 koni mechanicznych i 190 niutonometrów. Jego potencjał trafia jedynie na oś przednią. Jak można się domyślać, osiągi japońskiego auta są dalekie od rewelacyjnych.
>Czy auta elektryczne są dla bogatych? Polska „czerwoną wyspą”
Toyota RAV4 Electric przyspiesza do setki w 18 sekund i rozpędza się do 125 km/h. Mogłaby więc ścigać się z Fiatem 126p. Na dłuższym dystansie przegrałaby z wyraźną stratą, bo musiałby zjechać na ładowanie, chyba że Maluch odmówiłby posłuszeństwa – pół żartem, pół serio.
No właśnie, ładowanie. Akumulatory NiMH od firmy Panasonic (o napięciu systemowym 288 V) pozwalały gromadzić 27,4 kWh energii, co przekładało się na 130-190 kilometrów zasięgu. Czas uzupełniania akumulatorów był uzależniony od mocy źródła prądu, ale producent podaje, że w przypadku procesu od 0 do 100 procent i ładowarki 6,6 kW, auto musiało być podpięte przez około 5 godzin.
Elektryczny SUV za 20 tysięcy złotych wyróżnia się stosunkowo skromną masą własną. Aż trudno uwierzyć, że przy takim układzie napędowym inżynierom udało się utrzymać ciężar na poziomie 1600 kilogramów.
Elektryczny SUV za 20 tysięcy złotych – po latach
Ponad dwie dekady temu można było kupić ten samochód w Kalifornii za mniej więcej 45 tysięcy dolarów. Zaporowa cena (jak na tamte czasy) była jedną z kilku głównych przyczyn niepowodzenia rynkowego.
Patrząc na ten samochód z perspektywy rynku wtórnego, nietrudno dostrzec zalety w porównaniu do współczesnych modeli z napędem na prąd. Po pierwsze, jest śmiesznie tani. Po drugie lekki, więc zużywa mało energii, klocków hamulcowych czy opon. Po trzecie, i tak nie nadaje się na dłuższe dystanse, dlatego użytkownik nawet nie próbuje ruszać nim w podróż.
Jeżeli ktoś jeździ głównie po mieście, to lepszy jest taki elektryczny SUV za 20 tysięcy złotych, niż współczesny model za 300 tysięcy, który ma więcej bajerów, ale w pierwotnym założeniu nie różni się niczym specjalnym od RAV4 Electric.
No dobra, skąd ta cena? Prezentowana sztuka pochodzi z 2002 roku i ostatnio została sprzedana na aukcji Cars & Bids za 5120 dolarów. Uwzględniając aktualny kurs (3,98), nowy nabywca musiał zapłacić równowartość 20 377 złotych. Jeśli zasięg wciąż wynosi ponad 100 kilometrów, to w miejskim użytkowaniu powinno wystarczyć sporej liczbie użytkowników. Nie ma więc sensu przepłacać – ani to ekologiczne, ani logiczne.