Samochody elektryczne mają przed sobą lata rozwoju. Póki co są na początku tej długiej drogi.
Jako że ta technologia nie jest jeszcze wyjątkowo dopracowana (czas ładowania, zasięgi), zdarzają się różne wpadki – także te związane z awariami i bezpieczeństwem. Jedna z nich dotyczy Chevroleta Bolta. Ten elektryczny samochód stanął w płomieniach – i to nie po raz pierwszy.
Ostatnio nagłośniona sprawa dotyczy modułów elektrycznych, które podobno są wadliwe. Doprowadzają do samozapłonu, a nawet eksplozji. Przekonał się o tym kolejny posiadacz tego samochodu. Amerykanin nie krył zdziwienia, gdy zobaczył, jak ogień pochłania jego auto oraz te, które z nimi sąsiadowały.
Strażacy nie zdołali uratować samochodów – zostały z nich spalone resztki. Warto dodać, że elektryczny samochód stanął w płomieniach sam z siebie – nie był podpięty do żadnej ładowarki ani uruchomiony. Nie ma więc mowy o jakichkolwiek spięciach związanych z zewnętrznymi urządzeniami.
Szykują się pozwy
General Motors odpowiedzialne za ten projekt zna problem i stara się naprawić błąd. Wymiana modułów ma zapewnić większy zasięg i dłuższą gwarancję. Nie wiadomo jednak ile aut jeszcze spłonie zanim problem zostanie całkowicie opanowany.
Amerykanin zastanawia się nad pozwem firmy. Elektryczny samochód stanął płomieniach cztery lata po jego kupieniu (pochodzi z 2017 roku). Z mężczyzną skontaktował już reprezentant Chevroleta, który rozpoczął śledztwo w celu dokładnego wyjaśnienia sprawy.