Niemal wszyscy producenci wciąż starają się komunikować swoje zaangażowanie w ratowanie planety. Jednocześnie drapią się po głowach z powodu wyraźnych spadków sprzedaży i wzrostu udziału chińskiej konkurencji.
Sytuacja jest trudna, ale i tak dochodzi do realizacji absurdalnych pomysłów. Kolejnym tego przykładem może być elektryczny Range Rover. Tak, elektryczny. Wariant spalinowy w wersji przedłużonej (LWB) potrafi ważyć niemal 2,8 tony. Jaka będzie masa własna takiego modelu z napędem akumulatorowym?
To pytanie pozostaje bez odpowiedzi – przynajmniej na tym etapie. Pamiętajmy, że dopuszczalna masa całkowita (DMC) uwzględniona w prawie dotyczy nie tylko samochodu, ale też jego ładowności. Krótko mówiąc, wliczają się w nią pasażerowie i potencjalny bagaż.
Dopuszczalna masa całkowita pojazdu w przypadku posiadacza prawa jazdy kategorii B to dokładnie 3500 kilogramów (3,5 tony). Jesteśmy więc ciekawi, jak to będzie się miało do debiutu nowej wersji topowego modelu brytyjskiej marki.
Duży SUV na prąd – czy to ma sens?
Można założyć, że masa własna wariantu elektrycznego przekroczy 3 tony. Nie można tego wykluczyć, tym bardziej że akumulator trakcyjny na pewno będzie duży, aby oferował godny zasięg w dużym samochodzie.
Jak do tego ma się ekologia? Zacznijmy od tego, że nie ma na świecie aut, które są przyjazne dla środowiska. Mogą być jednak mniej dla niego szkodliwe. I w tym gronie z pewnością nie znajdują się duże SUV-y z napędami akumulatorowymi – nie tylko ze względu na masę, ale też moc, obciążenia produkcyjne i kilka innych aspektów.
Mówiąc wprost, dzisiejsze auta elektryczne nie rozwiązują problemu tylko przenoszą go w inne miejsce. To oznacza, że jedynie tworzą pozory. Trzeba więc je oceniać stricte użytkowo. I dla licznych kierowców nie stanowią dobrej alternatywy, co widać po wynikach sprzedaży.
Elektryczny Range Rover – na pewno ciężki
Gdzie zatem szukać zalet takiego auta? Z pewnością jest nią design. Projektanci na szczęście nie tworzyli na siłę żadnych znaczących różnic względem konwencjonalnych wersji napędowych. Przy tak monumentalnej sylwetce byłoby to karygodne.
Elektryczny Range Rover został pokazany bez żadnego kamuflażu. Ze zdjęć wynika, że radzi sobie przy skrajnych temperaturach i na trudnych nawierzchniach. To oczywiście wygląda budująco, ale niczego nie zmienia w samej koncepcji, która nijak pasuje do dużego SUV-a.
Range Rover na prąd posiada system Intelligent Torque Management, który dysponuje niezależną jednostką sterującą napędem. Jego wyróżnikiem jest szybszy czas reakcji – bez względu na koło, trwa zaledwie 1 milisekundę. I to jest rzeczywiście imponujące.
Wiemy, że auto wykorzystuje architekturę 800 V, co zwiastuje stosunkowo szybkie ładowanie. Pod względem osiągów ma nie ustępować konfiguracjom opartym na silnik V8. Moc musi być zatem wyraźnie większa, by rekompensowała nadwagę.