Wojciech Krzemiński
Przez forsowanie ideologii środowiskowej, liczni producenci zgubili ostrość i zapomnieli o pierwotnym założeniu. Samochody na prąd, które są narzucane miały przecież chronić planetę, a przynajmniej mniej ją zatruwać. Nie zawsze jest to jednak oczywiste, szczególnie w przypadku tych mocnych modeli. Elektryczne Maserati MC20 nie ma więc większego sensu.
Nie tylko elektryczne Maserati MC20
Zacznijmy od tego, że żadne istniejące auto nie jest przyjazne dla natury. Na jego powstanie składa się mnóstwo czynników, które w mniejszy lub większy sposób wpływają na planetę. Krótko mówiąc, każdy pojazd jest emisyjny, choć nie zawsze chodzi o bezpośrednie spaliny. I elektryczne Maserati MC20 to kolejny tego przykład.
Do stworzenia baterii konieczne są odpowiednie surowce, które nie rosną na drzewach. Dorzućmy do tego pochodzenie energii elektrycznej, które bywa dalekie od ekologicznego. Poza tym, nikt jakoś nie zwraca uwagi na masę pojazdów, a ta nie tylko powoduje większe obciążenie sieci energetycznej, ale też szybciej zużywa ogumienie, którego odpady są niezwykle szkodliwe dla naszej planety.
Krótko mówiąc, auta akumulatorowe mogą istnieć, a nawet powinny, ale ich obecność powinna być związana z użytecznością lub potrzebami nabywcy. Na tym etapie nie da się już tak bardzo mydlić oczu szerokiemu gronu nabywców. I bardzo dobrze.
Wróćmy jednak do bohatera tego materiału. Elektryczne Maserati MC20 nie ma przyszłości, co nie stanowi żadnego zaskoczenia, jeśli ktoś dokładnie obserwował to, co dzieje się na świecie w zderzeniu ze współczesną technologią.
Duża moc to nie wszystko
Wydajność napędów elektrycznych jest niezaprzeczalna, podobnie jak zakres ich maksymalnego potencjału. Problem jednak polega na tym, że w samochodach sportowych, paradoksalnie, nie zawsze chodzi o przyspieszanie.
Kluczowa jest niska masa, która może skutecznie ograniczyć lub zwiększyć zwinność pojazdu. Im auto lżejsze, tym lepiej. W przypadku modeli na baterie trudno uzyskać optymalną wartość w tym zakresie.
Drugi ważny aspekt to emocje – poważnie. Gdy coś brzmi, emituje drgania i daje pierwotne odczucia, może oferować znacznie więcej radości, niż bezduszny, acz piekielnie szybki samochód. Tym samym, Tesla przyspieszająca do setki w niecałe 3 sekundy, może być mniej charakterna, niż słabsze i gorzej przyspieszające BMW.
Elektryczne Maserati bez przyszłości?
MC20 Folgore, bo taką nosi nazwę, na pewno nie daje powodów do narzekania w dziedzinie osiągów. Elektryczne Maserati MC20 może dysponować ogromną mocą, zbliżoną do GranTurismo Folgore, które wciąż jest w gamie.
To drugie ma napęd AWD i 818 koni mechanicznych, co przekłada się na 100 km/h w 2,6 sekundy oraz 325 km/h prędkości maksymalnej. Jak już wspomnieliśmy, nie zawsze jednak są to najważniejsze aspekty dla klienta.
A co z zasięgiem? Według producenta wynosił 375 kilometrów na jednym ładowaniu. Podejrzewamy, że można uzyskać zbliżony wynik w mieście, ale na torze lub autostradzie jest na pewno o wiele gorzej.
To jednak nie ma znaczenia, ponieważ GranTurismo/GranCabrio Folgore może podzielić los MC20 Folgore, które zostało wycofane ze sprzedaży. Elektryk po prostu nie budzi zainteresowania. Klienci w tym segmencie oczekują przede wszystkim silników spalinowych dających więcej prestiżu i użyteczności. Właśnie dlatego MC20 z benzynowym, doładowanym V6 o mocy 631 koni mechanicznych sprzedaje się o wiele lepiej.
Jak podał portal Autocar, MC20 przejdzie wkrótce dużą aktualizację. Czy obejmie ona również Folgore? Mamy co do tego duże wątpliwości. Jeśli producentowi będzie to potrzebne do zmniejszenia średniej emisji CO2, to być może tak, ale w innych przypadkach nie należy liczyć na obecność wariantu na prąd.
