Nie ma wątpliwości, że mundurowi powinni znać swoje miasto, ale w tym miejscu rzeczywiście można mieć problem z orientacją przestrzenną.
To dziwne zachowanie policji można w pewnym stopniu wytłumaczyć jeszcze dziwniejszą sygnalizacją świetlną w Lublinie. Wydaje się, że zarządca drogi popełnił co najmniej kilka błędów, które mogą doprowadzać do niebezpiecznych sytuacji.
Zacznijmy jednak od zachowania kierującego radiowozem. Po zaświeceniu zielonego światła, ruszył z miejsca, by po chwili zahamować. Tym samym mógł doprowadzić do kolizji z autem jadącym za nim. Później natomiast miał kłopoty z wybraniem właściwego pasa i zajechał drogę nagrywającemu.
Pomieszanie z poplątaniem
Teraz czas przeanalizować to miejsce. Wspomniane zatrzymanie radiowozu po zaświeceniu zielonego światła było spowodowane wskazaniem drugiego sygnalizatora, który świecił się na czerwono. Wydaje się, że został on źle zamontowany po dotyczył innego kierunku jazdy.
Krótko mówiąc, mając zielone trzeba przejechać też przez czerwone nad jezdnią. Nie powinno to tak wyglądać. Dalej widać, że policjanci teoretycznie przecięli drogę nagrywającemu, ale nie było tam linii ciągłej i raczej nie złamali przepisu.
Funkcjonariusze nie popisali się umiejętnościami (tym bardziej że jeździli w swoim mieście), ale to zarządca drogi źle rozmieścił znaki i skomplikował sprawę, dlatego w pewnym stopniu można usprawiedliwić mundurowych. Osoby odpowiedzialne za ruch w tym miejscu powinny nanieść poprawki.